Na razie resort nie jest w stanie oszacować, ile szkół zostało zalanych, do ilu nie da się dojechać i ile dzieci przez wielką wodę nie może się uczyć. Dzieci powodzian będą musiały odpracować zajęcia tylko, jeśli będzie gdzie i jeśli starczy czasu do 25 czerwca. - Przepisy nie przewidują wydłużania lub skracania roku szkolnego z powodu powodzi - mówi Urszula Witkowska z MEN. Może się więc zdarzyć, że w wielu miejscach, gdzie czasowo zawieszono zajęcia, nie zostaną już wznowione do 25 czerwca. W najgorszej sytuacji znajdą się uczniowie, którym przed powodzią groziło niezdanie do następnej klasy i końcówka roku miała być ostatnią szansą na poprawę stopni. Tu wszystko zależy od nauczycieli. - Rady pedagogiczne wiedzą przecież z jakimi uczniami pracują, czy uczniowie są zagrożeni, czy nie - powiedziała Witkowska. Tam, gdzie na terenach powodziowych uda się otworzyć szkołę, tam może trafić więcej dzieci, o ile będą miały jak bezpiecznie dotrzeć. Powódź w Polsce - raport specjalny Sprawdź prognozę dla swojego regionu