Jak podał w piątek wieczorem tygodnik "Wprost" na swojej stronie internetowej, wszystko wskazuje na to, że powodem awarii sejmowego systemu do głosowania był fakt, iż mamy rok przestępny i luty liczy 29 dni. Szef biura prasowego Kancelarii Sejmu Jarosław Szczepański powiedział, że rzeczywiście jest to prawdopodobna przyczyna. Jednak - zastrzegł - do zakończenia prac zespołu nie można powiedzieć, co spowodowało awarię. Jak mówił, od momentu zamontowania systemu nie było jeszcze posiedzenia Sejmu oraz głosowań w ostatnim dniu lutego roku przestępnego. Przypomniał też, jak duży wysiłek wkładano na całym świecie pod koniec 1999 roku, aby uniknąć awarii systemów komputerowych, która mogłaby zostać spowodowana właśnie przez zmianę daty. W komunikacie biura prasowego Kancelarii Sejmu poinformowano, że zespół powołany przez Fidelus-Ninkiewicz ma wyjaśnić przyczyny awarii, dopilnować naprawy i usprawnienia systemu, a także potwierdzić sprawność i bezbłędne działanie systemu po usunięciu awarii. Elektroniczne urządzenie do głosowania zainstalowano w 2001 roku na początku IV kadencji Sejmu. Dotychczas wystąpiła jedna dwudziestominutowa awaria w styczniu 2002 roku. Wówczas popsuł się jeden z koncentratorów zasilających system na sali posiedzeń. W piątek rano z powodu bardzo poważnej - jak poinformował marszałek Bronisław Komorowski - awarii systemu głosowania, zmieniono porządek obrad Sejmu. Zamiast bloku głosowań w pierwszej kolejności odbyła się debata nad projektem ustawy medialnej. Ostatecznie w piątek po południu z planowanych głosowań w Sejmie odbyło się tylko pięć. Głosy liczone były ręcznie przez sekretarzy obrad. Zaplanowane było głosowanie nad 15 projektami, łącznie - ponad 50 głosowań.