Gość RMF FM zapowiada, że będzie doradzał swoim klientom występowanie z pozwami wobec osób w Polsce upubliczniających drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej. Konrad Piasecki: Panie mecenasie, pan widział w aktach sprawy te zdjęcia ze Smoleńska, które ujawnia internet? Rafał Rogalski: - Nie, nie widziałem tych zdjęć. Przeprowadziłem kwerendę dostępnych materiałów w ramach śledztwa smoleńskiego oraz także zapoznałem się z tymi materiałami, tymi zdjęciami, które były dostępne na stronach internetowych przed ich zablokowaniem. Oczywiście, tu mamy pewną dynamikę. Mogę stwierdzić z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że tych zdjęć nie ma. Polscy śledczy ich nie mają, rosyjscy śledczy mówią: "Nie mamy ich także". W takim razie, czyje to są zdjęcia? Służb specjalnych? - Panie redaktorze, jeżeli chodzi o wypowiedź pana Markina, prokuratora Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, ja ich nie obdarzam wiarą. Strona rosyjska wielokrotnie markowała różne czynności czy wypowiadała, oświadczała się co do różnych rzeczy, które nie miały miejsca. Czyli uważa pan, że w aktach śledztwa rosyjskiego one mogą być? - One mogą być, natomiast strona polska w mojej ocenie nie ma chyba możliwości prawnych, aby można było to zweryfikować i kategorycznie się wypowiedzieć, że jest tak lub tak nie ma. Ale gdyby Rosjanie mieli je w aktach swojego śledztwa i nie było ich w Polsce, to by oznaczało, że nie przekazali nam całości materiału. - Oczywiście, że nie przekazali. Byłoby to pogwałcenie umowy z 1996 roku o pomocy prawnej w sprawach cywilnych oraz karnych. Przypomnę, że 10 kwietnia 2010 roku polscy prokuratorzy wojskowi skierowali do prokuratury rosyjskiej wniosek dowodowy, w którym wyraźnie wskazano: proszę przeprowadzić oględziny, sekcje zwłok, identyfikacje zwłok oraz przekazać wszelką dokumentację, w tym także oczywiście fotograficzną, bo to się rozumie samo przez się, która dotyczyłaby właśnie tych czynności. Pan mówi: Tych zdjęć nie ma. Ale podobne zdjęcia w aktach polskiego śledztwa są? - Tak, są oczywiście podobne. Jest ich dużo? - Jest ich, powiedzmy, dużo. Oczywiście, są różne ujęcia, różne kadry. Natomiast ja nie stwierdziłem, aby w ramach tego materiału były te zdjęcia, które są dostępne na stronach internetowych. Innymi słowy... Ale czy są z tego samego momentu albo z tych samych momentów? - Tak, są kadry bardzo podobne, ale to nie są te same kadry. Również te kadry z prosektorium? - Owszem, także. Czyli jest tak, że takie zdjęcia ktoś legalnie robił? - Tak, oczywiście. Osoba musiała być na miejscu i to w fazie: po pierwsze, oględzin miejsca zdarzenia, oględzin także zwłok a także i w prosektorium. Czy publikacja tych zdjęć - a wciąż pojawiają się nowe - to jest przestępstwo? - Sprawa jest wyjątkowo skomplikowana z punktu widzenia zarówno karnego, jak również cywilnego, chociaż w tym przypadku w mniejszym stopniu. Z punktu widzenia karnego: gdyby przyjąć, że w polskim śledztwie nie ma tych materiałów, które zostały opublikowane na stronach internetowych, to w takim przypadku trudno rozważać możliwość popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa... ...bo nie jest to ujawnienie tajemnicy śledztwa. - Polska prokuratura nie może ścigać takiej osoby i to z bardzo wielu względów. Po pierwsze, jeżeli chodzi o rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym: w takim przypadku - skoro nie było ich w postępowaniu przygotowawczym - to trudno popełnić to przestępstwo. Podobnie jeżeli chodzi o wszelkie przestępstwa związane z informacjami niejawnymi: skoro ich nie było w postępowaniu przygotowawczym, nie mogła być nadana klauzula "zastrzeżone" czy też "poufne", to trudno mówić o jakimkolwiek przestępstwie. A co z przestępstwami w rodzaju naruszenia czci i znieważenia zwłok czy obrazy prezydenta? - Niestety, tak się składa, że jeżeli chodzi o znieważenie prezydenta, to nie wchodzi w rachubę, ponieważ (w przepisach - RMF FM) chodzi o osobę żyjącą. A znieważenie zwłok? - Nie można tutaj mówić o znieważeniu zwłok, w mojej ocenie. Natomiast jeżeli chodzi o prawo cywilne, to jak najbardziej możemy rozważać naruszenie dóbr osobistych. Co więcej, mogę wyrazić kategoryczną opinię, że mamy do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych. Chciałbym wyraźnie podkreślić: jeżeli jakikolwiek bloger polski czy też jakikolwiek polski portal internetowy będzie ujawniał tego typu zdjęcia, to z pewnością moi mocodawcy rozważą wystąpienie z pozwem o naruszenie dóbr osobistych oraz o zabezpieczenie i zamknięcie danej strony. Pan, jak rozumiem, będzie doradzał wystąpienie z powództwem cywilnym. - Jak najbardziej, dlatego, że nie ma innej możliwości. Dynamika jest tutaj bardzo duża. Początkowo materiały pojawiały się na stronach internetowych zagranicznych. Mamy już sygnały co do tego, że także pojawiają się na stronach internetowych prowadzonych przez polskie podmioty czy polskich blogerów. Więc ta sytuacja jest całkowicie niedopuszczalna. Ostrzega pan.... - Tak, ja ostrzegam, zdecydowanie ostrzegam. Ja będę doradzał swoim mocodawcom wystąpienie na drodze cywilnej o naruszenie dóbr osobistych. A komu pańskim zdaniem zależało, żeby te zdjęcia się pojawiły w sferze publicznej? - Panie redaktorze, no jest to sprawa dość złożona. Myślę, że mamy do czynienia z prowokacją. Oczywiście wersji możliwych jest bardzo wiele. Ale z prowokacją na użytek polski czy na użytek rosyjski? - Przede wszystkim na użytek rosyjski. Chodzi o sprowokowanie strony polskiej do określonej reakcji, być może bardzo ostrej po to, żeby np. następnie zakończyć współpracę. A takich sytuacji historycznych już było bardzo wiele, przypomnę chociażby sprawę generała Sikorskiego i Katynia. A tę reakcję, którą do tej pory obserwowaliśmy, czyli wezwania ambasadora, protesty ze strony prokuratury, MSZ-u. To jest coś, co może Rosjan już skłonić do zerwania współpracy pańskim zdaniem? - Być może. Ja nie jestem w stanie tutaj przesądzić, nie jestem politykiem. Natomiast trzeba się zgodzić z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, że jest to oczywiście krok do przodu, jeżeli chodzi o reakcję organów, ponieważ zarówno prokuratur generalny, jak również minister spraw zagranicznych pan Radosław Sikorski, potem i premier Tusk wystąpili i te słowa były bardzo mocne. Ale pamiętajmy, że po pierwsze: one są spóźnione, dlatego, że takich incydentów było zdecydowanie więcej wcześniej, chociażby wrak nie wrócił, czarne skrzynki nie wróciły. Tych incydentów było zdecydowanie więcej, które uprawniały już znacznie wcześniej do tego, żeby zareagować w taki sposób. Po drugie. Ja mam nadzieję także, że nie skończy się tylko wyłącznie na tym, że są wysłane określone pisma. Chociażby polski Prokurator Generalny do swojego odpowiednika, czy jest wzywany ambasador, czy wypowiada się pan premier Donald Tusk, ale za tym pójdą także realne działania i monitorowanie całej tej sytuacji. Przypomnę także, że chociażby pan Martin stwierdził, członek komitetu śledczego, że prokuratora rosyjska podejmuje działania w kierunku zamknięcia stron internetowych. Jak się okazało, chociażby jeden z blogerów twierdzi, że nikt się z nim jeszcze nie kontaktował. Czy zamknięcie i zablokowanie tych stron na terenie Polski jest prawnie możliwe? - W drodze powództwa cywilnego jak najbardziej... Czyli jeśli będzie powództwo cywilne, to zabezpieczenie tych stron, czyli zamknięcie... - Ja liczę także w tym przypadku na służby specjalne. One podejmują bardzo różne działania i jest taka możliwość. Odchodząc od fotografii, czy w aktach śledztwa smoleńskiego są jakiekolwiek przesłanki dowodzące innego przebiegu katastrofy niż ten oficjalny? - Panie redaktorze, wciąż trwa śledztwo. Śledztwo nie jest zakończone. Ale znalazł pan w tych aktach coś takiego, co by skłaniało pana do mówienia o wybuchach czy o zamachu? - Panie redaktorze, wciąż trwa śledztwo, wszelkie wersje są możliwe, w tym także wersja związana z udziałem osób trzecich. Ona jest wciąż badana. Pamiętajmy, że chociażby przeprowadza się ekspertyzę brzozy, także bardzo wiele ekspertyz, opinia kompleksowa będzie przygotowana dopiero w przyszłym roku, wszystko jest możliwe. Pan Bronisław pyta, czy zdjęcia wnoszą coś nowego do śledztwa? - Panie redaktorze, większość zdjęć, podobne kadry są już znane polskim prokuratorom, natomiast to wymaga głębokiej analizy. Za wcześnie jest mówić na ten temat. A pańskim zdaniem, po ich opublikowaniu powinny być wznowione działania komisji? - Panie redaktorze, w mojej ocenie jak najbardziej. Myślę, że kompromitacja tutaj działań komisji millerowskiej jest dość powszechna, zwłaszcza gdy chodzi o głos generała Błasika. To jest najlepszy dowód na to.