Rzeszowem rządzi eseldowski prezydent i koalicja zdominowana przez SLD. I to oni przeforsowali, że uczczenie ulicą Kruczka, którego uważają za ojca chrzestnego rozwoju miasta. A że był to nie tylko lokalny szef partii, ale także twardogłowy członek ścisłych władz PZPR, to już inna rzecz. - Zadecydowały względy polityczne. Komunistyczny patron z pewnością uwiarygodnia ich własne życiorysy - ocenia pracownik IPN. Czy Kruczek jako patron przetrwa? Nie wiadomo, bo prezes IPN uznał to za propagowanie totalitaryzmu i już zawiadomił prokuraturę. Poza tym, sprawa trafiła do wojewody podkarpackiego, który może stwierdzić nieważność decyzji rady, a przez Rzeszów przetoczyła się fala protestów. "Kiedy w wielu miastach zmienia się nazwy ulic, które są formą okazywania czci i szacunku dla ideologii komunistycznej, w Rzeszowie mamy coś odwrotnego" - napisał w oświadczeniu oburzony Wojciech Buczak, szef rzeszowskiej "Solidarności". Lepsza Rolna Pomysł na wysyłanie apeli do samorządów, by usuwały nazwy kojarzące się z komunizmem, rzucił Janusz Kurtyka, prezes IPN. Wiosną ubiegłego roku do rad miast i gmin wpłynęły pierwsze apele podpisane przez prezesa. "Na terenie gminy wciąż znajdują się ulice, będące formą gloryfikacji stalinizmu i ideologii komunistycznej" - pisał, wskazując kontrowersyjne nazwy i apelując o ich usunięcie. Adam Gradzik, szef Rady Miejskiej w Busku-Zdroju pismo dostał tuż przed Nowym Rokiem. Wskazana przez Kurtykę ulicę 12 stycznia znają tu wszyscy (tu znajduje się Urząd Skarbowy), ale mało kto pamięta, co takiego zdarzyło się właśnie tego dnia. A zdarzyło się: 12 stycznia 1945 roku do miasta wkroczyli Sowieci, czego nijak nie można czcić w niepodległym kraju. "Zajęcie ziem polskich przez Armię Czerwoną zapoczątkowało nowy okres martyrologii narodu polskiego" - przeczytał Gradzik w liście. Czy apel odniesie skutek, nie wiadomo, choć Gradzik jest za. Jemu też przeszkadza, że 12 stycznia krzyżuje się z ul. Armii Krajowej. - To chichot historii - ocenia przewodniczący. Ale nie decyduje o tym sam. Tym bardziej, że trzeba będzie zmienić też nazwę Armii Ludowej. To może być łatwiejsze, bo jest przy niej tylko kilkanaście posesji, i gdzieniegdzie do dziś wiszą tabliczki z dawną nazwą (Rolna). Niełatwo natomiast przyjdzie pożegnać się w Busku ze Świerczewskim: jego imię nosi osiedle, na którym mieszka sam przewodniczący Gradzik. Gdy kilka lat temu padła propozycja zmiany patrona osiedla na Jana Pawła II, niewielu ludzi wzięło udział we referendum i na ogół byli na "nie". Mało kto już zastanawia się tu, kim naprawdę ten Świerczewski był.