W sobotę rano, w 86. miesięcznicę smoleńską, politycy PiS uczestniczyli w mszy świętej w intencji ofiar katastrofy, następnie przeszli przed Pałac Prezydencki, gdzie złożyli kwiaty. W uroczystości udział wzięli m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, marszałkowie Sejmu i Senatu: Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski oraz ministrowie, m.in. szef MSWiA Mariusz Błaszczak, MON - Antoni Macierewicz i resortu kultury - Piotr Gliński. Przed Pałacem Prezydenckim i w pobliżu kościoła zebrała się niewielka grupa Obywateli RP, którzy protestowali przeciwko ekshumacjom ofiar katastrofy smoleńskiej. Z Obywatelami RP wdały się w dyskusję osoby z transparentami "Współwinni zbrodni wciąż żyją bezkarnie" i "Putin. Oddaj dowody waszych zbrodni". Obie grupy rozdzieliła policja. Wieczorem odbędą się dalsze obchody miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Apel przedstawicieli rodzin smoleńskich "Chcieliśmy wystąpić z apelem do osób, które organizują kontrmanifestację dzisiejszych miesięcznych obchodów, żeby zachowali się z powściągliwością i godnością wobec ofiar. Wielu z nas przychodzi tutaj prawie co miesiąc. Teraz jest wyjątkowo trudny okres związany z ekshumacjami i te ekshumacje powodują, że my potrzebujemy się spotykać, potrzebujemy wsparcia" - powiedział podczas briefingu Grzegorz Januszko, ojciec stewardessy Natalii Januszko, która zginęła pod Smoleńskiem. "Chciałbym zaapelować do jak największej ilości osób, żeby jednak przyszły, bo doceniamy to wsparcie, które mamy od osób, które od bardzo dawna przychodzą. Teraz, stosunkowo niedawno, zaczął się zwyczaj kontrmanifestacji - nie wiem, jaki jest ich cel" - mówił. Na uwagę dziennikarza, że to może prezes PiS Jarosław Kaczyński wzbudza takie emocje i może w związku z tym nie powinien występować na każdej miesięcznicy, Januszko odparł: "A dlaczego miałby nie występować? On jest jedyną osobą wśród rodzin, która straciła tam dwie osoby - brata i jego małżonkę. Nie widzę powodu dlaczego miałby nie być na tych obchodach". "Bardzo prosimy, nie przeszkadzajcie nam" Jerzy Mamontowicz, brat Bożeny Mamontowicz-Łojek, zaapelował do kontrmanifestujących o nieprzeszkadzanie rodzinom "w tych trudnych chwilach". "Nie jest to łatwe. Naprawdę, bardzo prosimy, nie przeszkadzajcie nam" - podkreślił. Mamontowicz również zwrócił uwagę na toczące się ekshumacje, mówił, że rodziny "naprawdę bardzo ciężko" przeżywają te chwile. "To nie jest dla nas łatwe i nie utrudniajcie nam tego. Bardzo prosimy" - zaapelował. Pytany, gdzie upatruje przyczyny kontrmanifestacjo, ocenił, że leży ona chyba dosyć głęboko. "Już od samego początku, kiedy źle potoczyły się sprawy śledztwa smoleńskiego, kiedy poszły nie w tę stronę, nie tak - zaufano Rosjanom, a im nie wolno było ufać niestety" - mówił. Dopytywany, czy rodzinom zależy na tym, żeby Obywatele RP w ogóle nie manifestowali, odparł, że nie; chodzi tylko o to, żeby robili to w ciszy. "My potrzebujemy spokoju, ciszy, o to nam najbardziej chodzi" - zaznaczył. "Krzyki i wybryki obrażają pamięć" Weronika Chlebowska-Dziadosz, siostrzenica Katarzyny Piskorskiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, powiedziała, że nigdy nie uczestniczyła w miesięcznicach smoleńskich, bo "inaczej obchodzi żałobę". Oceniła jednak, że "krzyki i wybryki", które pojawiły się podczas miesięcznic smoleńskich - obrażają pamięć nie tylko tych bliskich, którzy pojawiają się na miejscu, ale też tych, którzy nie uczestniczą w obchodach. "Wszyscy nasi zmarli, wszyscy, którzy zginęli w tym wypadku, są w ten sposób obrażani - również moja ciotka, która tam zginęła. I właściwie nie rozumiem, dlaczego tak są traktowani przez te gwizdy w momencie, kiedy jest apel poległych, w momencie, kiedy się śpiewa hymn. Nie jest to dla mnie zrozumiałe i jest mi z tego powodu bardzo, bardzo przykro" - podkreśliła Chlebowska-Dziadosz. 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.