Zgromadzenie odbywa się w warszawskim klubie Palladium, bierze w nim udział m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński. Magdalena Merta - wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie - w swoim wystąpieniu podkreśliła, że trwające od 5 miesięcy śledztwo w sprawie katastrofy nie przyniosło na razie rezultatów. Jej zdaniem dotychczasowe dokonania prokuratury są "żałośnie ubogie", przy czym - jak dodała - mnożą się wątpliwości. - Mamy coraz większą ilość pytań - zaznaczyła. Zapewniła, że będzie starała się wyjaśnić, co się stało pod Smoleńskim do końca życia. - Może trzeba będzie poczekać na inną ekipę śledczą? My nie przestaniemy stawiać pytań - oświadczyła. Merta podziękowała tym, którzy "chcą badać przyczyny katastrofy smoleńskiej". Podziękowała też tym posłom, którzy "niezłomnie upierają się, żeby mówić o tragedii smoleńskiej". "Na mówieniu o Smoleńsku politycy nie przysparzają sobie popularności, oni ją tracą" - zauważyła. Andrzej Melak - brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka - mówił o bezradności polskich władz, "które nie chciały wyjaśnić przyczyn katastrofy". Przypomniał, że stowarzyszenie Smoleńsk 2010 wystosowało apel o powołanie międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy. Dodał, że szczególnie liczy na pomoc ze Stanów Zjednoczonych. "Liczymy na was, drodzy przyjaciele" - powiedział. Podczas Zgromadzenia odczytano przesłanie od kongresmana Stanów Zjednoczonych Petera Kinga. Napisał m.in., że Polacy badający okoliczności katastrofy nie mieli dostępu do ważnych materiałów dowodowych, w tym do czarnych skrzynek. Podkreślił, że Polakom należy się prawda.