"Wychowanie i edukacja sześciolatków powinny przebiegać zgodnie z założeniami wychowania przedszkolnego"- to opinia nie rodziców protestujących przeciw posłaniu w 2009 roku sześciolatków do szkoły, ale czołowej ekspertki Ministerstwa Edukacji. Rodzice opublikowali fragmenty książki "Program wychowania i kształcenia sześciolatków", którą w 2005 roku wraz z dwoma innymi autorkami - Ewą Zielińską i Gustawą Grabowską - opublikowała pani profesor. Można w niej wyczytać m.in., że: "rozpoczynanie nauki szkolnej bez pełnej dojrzałości szkolnej jest dla dziecka katastrofą", a także że sześciolatek ma słabo ukształtowane "ja" i sporo kłopotów z wyrażaniem słowami tego, co dla niego ważne. Jest też mowa o tym, że sześcioletnie dzieci i młodsze przedszkolaki mogą się uczyć czytać, ale nie powinny jednocześnie rozpoczynać nauki pisania. Jak czytamy - "powodem rozdzielenia nauki czytania i pisania jest specyfika kształtowania się sprawności manualnej". Autorki piszą, że sześcioletnie dziecko musi mieć dostosowane do swoich potrzeb toalety: "przedszkolne muszle klozetowe są dostosowane do wzrostu dzieci, ale w szkole bywa inaczej i warto to zmienić". - Jak się czyta, co profesor Gruszczyk-Kolczyńska myśli o posyłaniu sześciolatków do_szkoły, to trudno zrozumieć, dlaczego podjęła się tej reformy, dla mnie to niewiarygodne_- krytykuje Tomasz Elbanow_ski z akcji "Ratuj maluchy". Profesor Gruszczyk-Kolczyńska nie kryje zdenerwowania: - Ludzie w internecie piszą różne rzeczy, każde zdanie można wypaczyć, wyjmując je z kontekstu - odpowiada. _- Gdyby choć jedno słowo z tamtej książki kłóciło się z ideą reformy edukacji, nigdy bym się nie podjęła współpracy z Ministerstwem Edukacji. Znana pedagog przyznaje, że w ostatnim czasie, gdy na reformę MEN posypały się gromy ze strony sejmowej opozycji i części rodziców, czuje się "atakowana, zaszczuta bez powodu". Za swoją ekspertką murem staje MEN. - Nie ma sprzeczności między cytowaną przez rodziców książką a zaplanowaną reformą - przekonuje Zbigniew Marciniak, wiceminister edukacji. - Pani profesor pisała w 2005 roku o szkole przed reformą, gdzie najmłodszych uczniów rzeczywiście nie zawsze traktuje się odpowiednio - mówi Marciniak. - Gdybyśmy mieli do takiej szkoły posłać sześciolatki, i ja byłbym przeciw. Pamiętajmy jednak, że my tę szkołę zmieniamy, stworzyliśmy program nauczania, który dla małych dzieci będzie przyjazny. - Szkoła nie zmieni się w rok. Jest za mało czasu i za mało pieniędzy - stoi przy swoim Elbanowski. Akcję "Ratuj maluchy" poparło już ponad 36 tys. osób.