- Nie wiemy, co dzieje się z Adamem Herrmanem od 1999 roku, kiedy widziano go po raz ostatni - przyznał Craig Murphy, szeryf hrabstwa Butler, na konferencji prasowej. - Czy jeszcze żyje? Na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć, ponieważ po prostu nie wiem - dodał. Adam miał 11 lub 12 lat, kiedy widziano go po raz ostatni. W tym czasie mieszkał z przybranymi rodzicami Dougiem i Valerie Herrman w Towanda, małym miasteczku na południu Kansas. Para nie zgłosiła jego zaginięcia. Sprawa odżyła kilka tygodni temu, gdy do miejscowej jednostki zajmującej się zaginionymi dziećmi zgłosiła się osoba zaniepokojona "długą" nieobecnością Adama. Warner Eisenbise, prawnik reprezentujący przybranych rodziców chłopca, powiedział, że para bardzo żałuje, że nie zgłosiła zaginięcia syna. - Czują się winni, że nic nie zrobili - dodał. Przyznał, że Herrmanowie tłumaczyli mu, że w czasie poprzedzającym zaginięcie Adam kilkakrotnie uciekał z domu. Myśleli więc, że to kolejny taki wybryk i sądzili, że przebywa albo ze swoimi biologicznymi rodzicami albo jest bezdomny. - Mimo, że nie zgłosili zaginięcia, to bardzo się o niego martwili - powiedział Eisenbise. Policja przeszukała już okolice domu w którym Adam mieszkał razem z rodzicami i - jak przyznał Murphy - funkcjonariusze znaleźli odpowiedź na jedno z postawionych pytań. Nie wyjaśnił jednak o co konkretnie chodzi. Dodał, że policja zabezpieczyła też komputer Herrmanów. Do tej pory nie postawiono im żadnych zarzutów. AWT