Zaczęło się od poniedziałkowego wywiadu rzecznika praw dziecka dla tygodnika "Wprost". Ewa Sowińska wypowiedziała się na temat animowanego programu dla dzieci "Teletubisie". Stwierdziła, że spotkała się z opinią, iż serial promuje homoseksualizm. Powód? Fioletowy teletubiś o imieniu Tinky-Winky zawsze występuje z damską torebką. A to mogłoby sugerować, że jest gejem. Sowińska zleciła więc, by psychologowie z jej biura zbadali, czy bajka może być pokazywana w telewizji publicznej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. - Ludzie nagle przestali kupować teletubisie - mówi Ewelina Folusz z lubelskiego sklepu z zabawkami Smyk w Lublinie. - Zawsze sprzedawaliśmy ok. 20 maskotek tygodniowo. W tym tygodniu ani jednej. Spodziewaliśmy się, że przed Dniem Dziecka będą schodziły jak świeże bułeczki. A tu nic - podkreśla pani Justyna, sprzedawczyni ze sklepu Ada w Białej Podlaskiej. Być może właśnie przez to całe homoseksualne zamieszanie- dodaje. Wątpliwości nie ma Monika Massalska z lubelskiego sklepu Baby Fant. - O ile teletubisie w innych kolorach jeszcze jakoś się sprzedają, o tyle fioletowy nie schodzi ostatnio wcale. Klienci przychodzą, śmieją się, ale za filetowego dziękują. To paranoja - podkreśla Massalska. - U mnie jest podobnie - dodaje Anna Poleszak ze sklepu Pampers w Lublinie. Fioletowych teletubisiów nie chce nikt. - Co się dzieje? Jestem zszokowany - komentuje dr Robert Poleszak, psycholog społeczny z Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej. Nie sądziłem, że jedna wypowiedź, w dodatku bez podstaw merytorycznych, może mieć taki wpływ na ludzi. Myślałem, że wszyscy wezmą to za ciekawostkę, przerywnik. Tymczasem ludzie potraktowali tą informację jak najbardziej poważnie. To pokazuje zgubny wpływ przekazu medialnego na społeczeństwo.