Zarzut okrutnego znęcania się nad dziewczynką oraz nieudzielenia jej pomocy postawiono też 27-letniej matce dziecka. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi z siedzibą w Skierniewicach - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia, kobiecie - do 10 lat pozbawienia wolności. Tragedia rozegrała się w jednej ze wsi w gminie Dmosin (łódzkie). Według prokuratury, rodzice dziewczynki - od października 2005 roku do października 2006 roku - znęcali się nad nią psychicznie i fizycznie, ze szczególnym okrucieństwem. 15 października ub. roku dziecko zostało dotkliwie pobite przez Damiana W. - Doszło wówczas do rozległych uszkodzeń czaszkowo- mózgowych, także do potłuczeń twarzy, szyi rąk i nóg, co - w opinii biegłych - stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu - powiedział Kopania. Ojciec dziecka poszedł do pracy, a matka dziewczynki nie zareagowała, nie udzieliła też jej pomocy, nie powiadomiła lekarza. Pozostawiła ciężko pobite dziecko w stanie grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Dzień później o pobiciu dziewczynki zaalarmował pogotowie krewny rodziców dziecka, który ich odwiedził. Zauważył leżące na podłodze nieprzytomne dziecko, które miało ślady krwi w okolicach ust i nosa. W mieszkaniu była pijana matka (miała ok. 2 promile alkoholu w organizmie). Nie chciała wpuścić lekarza. Dziewczynka w ciężkim stanie trafiła do łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Stwierdzono także u niej uszkodzenia ciała charakterystyczne dla dziecka maltretowanego, m.in. ślady po przebytym złamaniu żebra. Rodzice dziewczynki nie przyznają się do stawianych im zarzutów, obarczając się wzajemnie winą.