Dziennikarz zajmował się tematyką tzw. poznańskiej szarej strefy. Z tego powodu miał zostać uprowadzony i zabity. Jego ciała nigdy nie znaleziono. W Poznaniu trwa proces byłego senatora Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa. Trwa także proces byłych ochroniarzy Elektromisu, oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary. Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 roku. Był absolwentem poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i "Gazetą Poznańską". Ostatni raz Ziętarę widziano 1 września 1992 roku. Rano wyszedł do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej". W 2016 roku na kamienicy przy ul. Kolejowej 49, gdzie mieszkał dziennikarz, i gdzie widziany był po raz ostatni odsłonięto tablicę upamiętniającą Jarosława Ziętarę. Umieszczony na niej napis głosi, że Ziętara "zginął dlatego, że był dziennikarzem". Dziennikarza upamiętnia też ulica mieszcząca się w pobliżu budynku, w którym kiedyś pracował. Komitet Społeczny im. Jarosława Ziętary, który walczy o wyjaśnienie okoliczności śmierci reportera, podkreśla, że Ziętara to jedyny dziennikarz w Polsce, który został porwany i zabity, by zamknąć mu usta. Proces trwa, ciała nie odnaleziono Przed poznańskim sądem okręgowym od 2016 roku toczy się proces Aleksandra Gawronika (zgodził się na podawanie nazwiska), oskarżonego o nakłanianie ochroniarzy spółki Elektromis do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa reportera. Były senator nie przyznaje się do winy. Na początku tego roku w Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces byłych pracowników Elektromisu. Według prokuratury Mirosław R., ps. "Ryba", i Dariusz L., ps. "Lala", udając policjantów, mieli zwabić Jarosława Ziętarę do samochodu przypominającego radiowóz, a potem przekazać dziennikarza osobom, które go zamordowały. W 1998 roku poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W 2011 roku redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. To spowodowało analizę tego śledztwa w Prokuraturze Generalnej, skutkowało jego podjęciem na nowo i przekazaniem do prokuratury w Krakowie.