Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów Biedroń powiedział, że na taką inicjatywę czeka 1,5 mln osób potrzebujących, m.in. kobiety, które samotnie prowadzą swoje gospodarstwa domowe po odejściu mężów czy partnerów. Kandydat Lewicy na prezydenta proponuje projekt ustawy dotyczący renty wdowiej. "Renty wdowiej, którą wielokrotnie dyskutowano w życiu publicznym, która rozwiązałaby wiele ważnych problemów osób ubogich, osób, którym nie wystarcza do kolejnego świadczenia, do końca miesiąca. Rozwiązywałaby ona problem szczególnie kobiet, które dostają dzisiaj emerytury często 40 proc. mniejsze od mężczyzn" - podkreślił Biedroń. Zaznaczył, że kobiety wykonują wiele prac, za które nie pobierają pensji, np. opiekując się rodzicami czy rodziną. "Dzisiaj jest tak, że ci, którzy dostają świadczenia emerytalne w momencie, kiedy odchodzi współmałżonek, muszą zdecydować, czy otrzymać rentę rodzinną, czy pozostawić świadczenie emerytalne - my chcemy z tym skończyć. Chcemy doprowadzić do tego, że pozostanie jedno z tych świadczeń, ale dodatkowo dojdzie 25 proc. drugiego świadczenia, czyli będzie można zachować swoją emeryturę i mieć 25 proc. renty rodzinnej albo wybrać rentę rodzinną i zachować 25 proc. dotychczasowej emerytury" - wyjaśniał Biedroń. Koszt to 1,5 mld zł rocznie Kandydat Lewicy przyznał, że koszt tej propozycji to 1,5 mld zł rocznie, ale - jak podkreślał - "to dużo mniej niż otrzymała telewizja Kurskiego za pomocą rządzących w parlamencie". Biedroń poinformował także, że zaproponowane przez niego rozwiązanie funkcjonuje już m.in. w Czechach, we Włoszech, na Litwie czy w Niemczech. "Pora, żeby zaczęło funkcjonować także w Polsce" - podkreślił i zaznaczył, że złoży taki projekt ustawy, kiedy zostanie wybrany na prezydenta. "Jesień życia na kobiecej emeryturze to sroga zima" Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty przekazał z kolei, że za projekt rent wdowich odpowiedzialna jest była prezes ZUS, była szefowa Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, była posłanka Anna Bańkowska. "Jest to kontynuacja tego nurtu Sojuszu Lewicy Demokratycznej skierowanego do starszego pokolenia, które zawsze dla nas było ważne" - podkreślał. Posłanka Marcelina Zawisza, wiceszefowa sztabu Roberta Biedronia, podkreślała, że Lewica złożyła projekt ustawy podnoszący minimalną emeryturę do 1600 zł. "Kolejny krok to projekt prezydencki, wprowadzający renty wdowie tak, żebyśmy skończyli w końcu z tym, że kobiety w Polsce otrzymują o 40 proc. niższe emeryturę niż ich mężowie czy partnerzy. Potrzebujemy tego, żeby zadbać o seniorów i seniorki, potrzebujemy, żeby nasi seniorzy, osoby, którzy przez lata ciężkiej pracy czy to zawodowej, czy to opieki nad osobami zależnymi, w końcu zostali potraktowani godnie" - podkreślała. Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula przekonywała, że "jesień życia na kobiecej emeryturze w Polsce, to bardzo często niestety sroga zima". "Jednorazowe prezenty, w postaci 13. czy 14. emerytury, jako prezenty wyborcze, są oczywiście potrzebne, ale bez kompleksowego systemu emerytalnego jest to tylko łatanie dziur" - stwierdziła. Kawa, ciastka i zbieranie podpisów Rano we wtorek Biedroń razem ze swoimi sztabowcami zbierał podpisy poparcia dla swej kandydatury, a także rozdawał ciastka i kawę przed stacją metra Politechnika. Podczas briefingu poinformował, że obecnie jego komitet ma już zebranych 50 tys. podpisów poparcia. "Nasz cel jest bardzo ambitny: chcemy zebrać nie tylko 100 tys. podpisów, ale kilkakrotnie więcej" - mówił, odnosząc się do wcześniejszych zapowiedzi, że tych podpisów ma być pół miliona. Termin zgłoszenia w PKW kandydata na prezydenta, któremu towarzyszyć musi co najmniej 100 tys. podpisów poparcia, upływa 26 marca.