"Polska potrzebuje naprawy, potrzebuje w końcu inwestycji w zwykłego człowieka, nie inwestycji w partie polityczne, nie inwestycji w żony i rodziny, w braci ministrów, ale inwestycji w żłobki, przedszkola, szpitale i szkoły" - mówił Biedroń, przedstawiając w sobotę w Warszawie "wielki plan odbudowy Polski" Według niego 280 mld zł zaplanowane dla Polski w ramach wielkiego programu odbudowy Europy powinny być "impulsem do rozwoju naszego kraju". "Po erze budowy stadionów, autostrad, wielkich zabawek tej władzy musimy przejść do nowej ery - ery inwestycji w człowieka" - powiedział polityk. Zaznaczył, że "odpowiedzią na kryzys nie jest też zero inwestycji". Według Biedronia kryzys udowodnił też, "że niewidzialna ręka wolnego rynku nie ze wszystkim sobie poradzi". "W wyniku mojego planu powstanie 1,2 mln miejsc pracy które będą odpowiedzią na ten kryzys" - przekonywał. Plan Biedronia Plan Biedronia zakłada inwestycje w edukację - budowę żłobków, przedszkoli i szkół; budowę mieszkań z niskim czynszem, "tego, co potrzebne jest na co dzień zwykłemu Polakowi i zwykłej Polce". Jak dodał, chodzi o "milion nowych mieszkań", "nowoczesny szpital w każdym powiecie", dostęp do transportu publicznego oraz rozwój nauki i rozwijanie gospodarki opartej na odnawialnych źródeł energii. Zapowiedział przekazanie 2 mln paneli fotowoltaicznych i uruchomienie na Śląsku fabryki takich urządzeń. Jeden z punktów planu Biedronia to czyste rzeki i jeziora. Według kandydata "musi powstać wielki plan utrzymania 11 głównych rzek", które będą nie tyko wolne od zanieczyszczeń, ale nie dojdzie do takich awarii jak w ubiegłym roku w Warszawie, gdy zawiodły kolektory odprowadzające ścieki do oczyszczalni, a nieczystości trafiły do rzeki. Kandydat Lewicy powtórzył też, że konieczne jest zakładanie zbiorników małej retencji i program oczyszczania studzien w gospodarstwach rolnych. 12 mld zł na ten cel to - dodał - inwestycja w przyszłe pokolenia. Według Biedronia najbliższe wybory prezydenckie "będą wielkimi wyborami cywilizacyjnymi", od których zależy, czy "zaczniemy nowy rozdział" czy ważniejszy pozostanie spór między PiS i PO i to, czy "Schetyna z Kaczyńskim zamienią się miejscami". "Zmiana jest możliwa" Biedroń zadeklarował, że chce prowadzić "prawdziwy spór o Polskę" - o to, ile nowych szpitali zbudować i czy miejsca pracy maja powstawać przy produkcji turbin wiatrowych czy paneli fotowoltaicznych. "To jest spór, jaki chcę prowadzić, to jest prawdziwy spór o Polskę, a nie spór tych, którzy znów nas dzielą" - powiedział. "Nie zrobią tego ci , którzy przez 15 lat rządów prawicy skaczą sobie do gardeł" - dodał. Przekonywał, że jako samorządowiec i były prezydent Słupska, który ratował piąte najbardziej zadłużone miasto w Polsce", wie, jak gospodarować funduszami. Według Biedronia 280 mld zł to już zagwarantowane środki, "które w ramach wielkiego planu modernizacji Europy możemy pozyskać". "Te środki Polska może przekazać na pomniki władzy, albo na inwestycje w człowieka; na remonty szpitali albo wyrzucać te pieniądze w błoto, nadal napychać kieszenie politykom" - argumentował. Według Biedronia poparcie, które dla jego kandydatury jest mniejsze niż ogólne poparcie dla Lewicy, to skutek demobilizacji elektoratu. "Policzmy się, pokażmy, ilu jest ludzi dobrej woli" - apelował. "Zdaję sobie sprawę, że moje notowania dzisiaj są takie jakie są, ale wiemy, że zmiana jest możliwa. Mówili nam w Słupsku, że się nie da, że nie da się dokonać tej zmiany, a my jej dokonaliśmy. Jeszcze rok temu wydawało się, że nie ma alternatywy, a dzisiaj ona jest i tą alternatywą jest nowy plan odbudowy Polski" - powiedział.