Na pytanie, czy zgodnie z jego projektem ustawy o związkach partnerskich, para jednopłciowa miałaby prawo do adopcji, Biedroń powiedział we wtorek w radiowej Trójce: "Równe prawa, wszystkie takie same prawa jak w związkach różnej płci. Jak równość, to równość. I w tej kwestii także nie ma co kluczyć, takie dzieci już są, wychowują się". "Uważam, że miarą rozwoju cywilizacyjnego jest także niewykluczanie jakiejkolwiek grupy w naszym kraju, a wiemy - i poczucie społeczne też w tej sprawie się zmienia - że tę kwestię trzeba w końcu raz po ludzku uregulować" - mówił. Według Biedronia "trzeba cywilizacyjnie zrównywać do tych, którzy już to zrobili". "Związki partnerskie są w większości krajów UE, Polkom i Polakom już dzisiaj w zdecydowanej większości to nie przeszkadza i trzeba to po prostu po ludzku uregulować raz na zawsze" - powiedział. Odnosząc się do sugestii prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który także kandyduje w wyborach prezydenckich - by sprawę związków partnerskich rozstrzygnąć w referendum, Biedroń podkreślił, że "w referendach się nie przyjmuje kwestii dotyczących praw człowieka czy praw obywatelskich". "Jak ktoś się boi udzielić jednoznacznej wypowiedzi, będzie uciekał w referenda. Dzisiaj sprawa jest jasna: albo mamy związki partnerskie albo nie mamy" - powiedział.