Pozew, który planuje złożyć Robert Bąkiewicz, dotyczy fragmentu filmu Agnieszki Holland "Zielona granica", w którym aktor Maciej Stuhr mówi o "marszu nazistów" w Warszawie. - Tam padają bardzo mocne słowa z ust pana Stuhra, który w słowach bardzo wulgarnych wypowiada się na temat uczestników Marszu Niepodległości, jego organizatorów - uznał kandydat PiS do Sejmu. W ocenie wieloletniego organizatora Marszu filmowa kwestia "pokazuje, jak te elity lewicowo-liberalne zupełnie intelektualnie odjechały od rzeczywistości, jak one się izolują od polskiego społeczeństwa". - W najbliższym czasie można się spodziewać tego, że złożę wraz z innymi uczestnikami Marszu Niepodległości pozew w stosunku do pana Stuhra i pani Holland za ten fragment - zapowiedział w rozmowie z portalem wpolityce.pl. Bąkiewicz chce pozwać Holland i Stuhra. "Zieloną granicę" nazywa paszkwilem Jak uściślił Bąkiewicz, powoła się na to, że "pani Agnieszka Holland stworzyła paradokument, bo mówi, że ma silne dowody na to, że zaprezentowane w filmie sytuacje są prawdziwe". - Na pewno będę działał prawnie w zakresie tego paszkwilu i słów wypowiedzianych przez pana Stuhra - powiedział. Dodał, że rozmawia ze znanymi opinii publicznej osobami, które były uczestnikami Marszu Niepodległości o tym, by podpisały się pod takim pozwem. - Chodzi o to, żebym to nie był tylko ja, ale i uznane osoby. To będą pewnie znani profesorowie, adwokaci, naukowcy i inne osoby szerzej znane medialnie - wyliczył. Film "Zielona granica", dotyczący kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, jest obiektem silnej krytyki ze strony obozu władzy. Zarzucają produkcji, że w negatywnym świetle przedstawia nasz kraj. Obrazu Agnieszki Holland broni część polityków opozycji, a także przedstawicieli świata kultury. Robert Bąkiewicz niedawno przegrał proces z Konradem Frysztakiem Jeśli Bąkiewicz złoży pozew, będzie to niejedyny proces z jego udziałem w ostatnim czasie. We wtorek radomski Sąd Okręgowy prawomocnie uznał go za kłamcę wyborczego. Kandydat PiS twierdził - odnosząc się do debaty telewizyjnej - że poseł KO i jego konkurent w okręgu Konrad Frysztak (KO) "mówi, że polską suwerenność można sprzedać za dwie trybuny pobudowane na stadionie w Radomiu". Polityk opozycji zarzucał Bąkiewiczowi, że nigdy nie wypowiedział takich słów, a sąd przyznał reprezentantowi KO rację. Kandydat PiS zapowiadał po pierwszym wyroku w tej sprawie, że nie zastosuje się do orzeczenia. - Nie zamierzam przepraszać Frysztaka, nawet jeśli sąd będzie chciał mnie wsadzić do więzienia - zapowiadał. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!