Podczas <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-marsz-niepodleglosci,gsbi,1466" title="Marszu Niepodległości" target="_blank">Marszu Niepodległości</a>, który przeszedł w środę przez stolicę dochodzi do zamieszek. Przed Muzeum Narodowym zebrani chuligani, ubrani na czarno, rzucali racami i kamieniami w budynek muzeum oraz forsowali barierki zabezpieczające, które ustawiła policja. Rzucano również stojącymi na chodnikach elektrycznymi hulajnogami. Przy Alei 3 Maja doszło także do pożaru mieszkania. Pożar wybuchł prawdopodobnie od rac i petard rzucanych podczas przemarszu demonstrantów w stronę Ronda Waszyngtona. Z relacji świadków pożaru wynika, że była to raca, która miała trafić w okna mieszkania powyżej, gdzie wisi symbol <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ogolnopolski-strajk-kobiet-osk,gsbi,47" title="Strajku Kobiet" target="_blank">Strajku Kobiet</a> oraz tęczowa flaga. Oczekuje przeprosin Właściciel spalonego mieszkania Stefan Okołowicz oczekuje od Bąkiewicza - jako organizatora marszu - przeprosin. - My zapraszaliśmy ludzi na przejazd samochodami, mając również na uwadze to, że eskalacja niechęci i agresji w Polsce jest tak duża, że sytuacja może wymknąć się spod kontroli i może dochodzić do prowokacji. Dzisiaj z taką prowokacją mieliśmy do czynienia - <a href="https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-11-11/robert-bakiewicz-moglbym-przeprosic-gdybym-dokonal-przestepstwa/?ref=slider" target="_blank">podkreślił na antenie Polsat News Bąkiewicz</a>. - Znalazłem się w tym miejscu za jakiś czas, wziąłem megafon i prosiłem, by ludzie się rozstąpili. Dzwoniłem na straż, robiłem co w mojej mocy, żeby takich sytuacji nie było. Ja takie sytuacje potępiam, jestem ich przeciwnikiem - dodał. Zamieszki na ulicach Wcześniej maszerujący rzucali racami i petardami w okna m.in. Domu Kultury Śródmieście, budynków wokół ronda Charles'a de Gaulle'a, a także policjantów i dziennikarzy. Ratownicy opatrywali ludzi leżących na chodniku przy al. Jerozolimskich. - Policja celowo doprowadziła do eskalacji napięcia. My staraliśmy się zabezpieczyć teren na ile mogliśmy - stwierdził Bąkiewicz. Przyznał, że nie czuje odpowiedzialności za incydenty, do których doszło na manifestacji i zrzuca odpowiedzialność na prezydenta stolicy.