- To była prawdziwa twarz premiera - komentuje Jacek Sasin z Prawa i Sprawiedliwości. - Nie udawana, nie PR-owska, niebędąca wynikiem podpowiedzi doradców. Premier po prostu tak myśli, premiera bieżące sprawy Polaków po prostu nie obchodzą - dorzuca. Zdaniem europosła Wojciecha Olejniczaka, wicepremier Bieńkowska jest usprawiedliwiona, bo przynajmniej wiedziała, o czym mówi. - Pan premier chyba nie wyjrzał za okno wczoraj i się nie zorientował, że taka, a nie inna pogoda w Polsce jest - mówi Olejniczak i dodaje, że Donald Tusk pewnie nieźle się zdenerwował na swoich współpracowników. Efekty tego zdenerwowania widać było bardzo szybko - do akcji wkroczyli minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski oraz wojewoda lubelska Jolanta Szołno-Koguc. Na drogach pojawiły się pługi wirnikowe i ciężki sprzęt. Z pomocą pospieszyli też politycy koalicji. "Jeden upiekł chleb, drugi zabił prosiaka" - Moja wieś była zasypana nieraz przez miesiąc - opowiada Stanisław Żelichowski z PSL. - Jeden upiekł chleb, drugi zabił prosiaka. Starsi ludzie odgarnęli drogę, chodziłem do szkoły. Nie było żadnego problemu. Żeby dziś tych ludzi traktować jak dzieci? Że jak premier nie dojedzie, to oni tam będą płakali i siedzieli na przyzbie? Przecież tak nie jest - komentuje. Dorzuca, że takie są blaski i cienie życia na wsi. Julia Pitera z PO zauważa z kolei, że walka z atakiem zimy to odpowiedzialność wojewodów i lokalnej administracji. Nie dziwię się panu premierowi, bo nie po to są tacy wojewodowie, którym daje się takie uprawnienia, jakie mają. A jakie mają, to wystarczy zajrzeć do ustawy - mówi. W tej samej ustawie, o której mówi pani poseł, można znaleźć również zapis, że to premier powołuje i odwołuje wojewodów. Z tej ostatniej możliwości powinien korzystać szczególnie w przypadku tych, którzy sobie ze swoimi obowiązkami nie radzą... Grzegorz Kwolek