Zbigniew J. usłyszał już zarzuty udziału w obcym wywiadzie i współpracy z rosyjskimi służbami. Do Rosjan mogło trafić nawet kilkaset nazwisk żołnierzy, wobec których w ciągu ostatnich trzech lat wszczęto różnego rodzaju postępowania dyscyplinarne. Byli to wojskowi, którzy z jednej strony np. spóźnili się do jednostki, nie wrócili z przepustki, lub brali udział w bójce. Jednak były tam też dane osób, które zostały zawieszone, czy wyrzucone ze służby i teraz grozi im więzienie. Podpułkownik informował Rosjan, wobec kogo wszczęto postępowanie, z jakiej żołnierz pochodzi jednostki i co zrobił. Dzięki przekazanym informacjom, Rosjanie mieli ułatwione zadanie w przekonaniu kolejnych wojskowych do współpracy. Każdy żołnierz, który ma postępowanie dyscyplinarne, lub grozi mu wyrzucenie ze służby jest łatwym celem do zwerbowania. Z kilkoma osobami prawdopodobnie udało się nawiązać nieformalne kontakty. Na pewno rosyjska agentura miała pełną wiedzę kto i gdzie został ukarany. Taka "baza danych" to również bezcenne źródło informacji w przypadku ewentualnego zaostrzenia się konfliktu. Wojskowa kariera J.Agenta rozpracowano od trzech lat. Podpułkownik Zbigniew J., brał aktywny udział w życiu kulturalnym wojska zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pojawił się m.in. na uroczystości wybuchu Powstania Warszawskiego, święcie 5. pułku chemicznego, III Seminarium Dziedzictwa i Tradycji Oręża Polskiego w Kutnie, święcie gimnazjum w Suszu, czy uroczystości ku pamięci pułkownika Leopolda Lisa-Kuli. Zbigniew J., brał udział również w promocji wojska i opracowywał film promujący wojskowość za co otrzymał międzynarodową nagrodę w 2008 roku. W sierpniu został odznaczony Medalem Złotym za Długoletnią Służbę. Mógł mieć dostęp do systemów, które są zintegrowane z systemami wojskowych organów ścigania, co mogło powodować, że miał wiedzę o sprawach wrażliwych dla wojska. Podpułkownik Zbigniew J., miał również być pod obserwacją kontrwywiadu przez kilka miesięcy. Wręczona mu kilka miesięcy temu nagroda mogła być elementem uśpienia jego czujności. Na razie nie wiadomo, czy Stanisław Sz. i Zbigniew J. mieli jakiś kontakt ze sobą lub czy współdziałali. Ich sprawy prowadzą osobne prokuratury. Według informacji RMF FM obaj podejrzani stanowili jedną grupę. Wojskowy miał wynosić informacje, które potem przekazywał Sz., który dostarczał je rezydentom GRU w Warszawie. Za jedną informację mieli dostawać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Marek Balawajder Krzysztof Zasada