Wicekomendant argumentuje, że agent Tomek fałszywie oskarżył go o popełnienie przestępstwa i należy mu się za to kara. Prokuratorzy nieoficjalnie śmieją się z zawiadomienia Schosslera, bo jest to konstrukcja nieznana w kodeksie karnym. Zawiadomił śledczych na podstawie anonimu Przypomnijmy, że poseł PiS zawiadomił śledczych, iż Schossler miał romans z podwładną i załatwiał jej intratne posady w policji, na podstawie anonimowego zgłoszenia. Możemy przeczytać w nim m.in.: "Na kanwie wydarzeń związanych z nadinspektorem Leszkiem Marzec wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, iż przypadek ten nie jest jedynie epizodem. Takie skandaliczne zachowania występują w jednostkach policji w całym kraju i przybierają różne postacie począwszy od nepotyzmu skończywszy na układach korupcyjnych". "Informacje w zawiadomieniu są nieprawdziwe" Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek powiedział wczoraj, że informacje zawarte w zawiadomieniu, a dotyczące pracownicy cywilnej KSP są nieprawdziwe. Dodał, że osoba, która jest wymieniona w zawiadomieniu posła Kaczmarka rozpoczęła pracę w komendzie stołecznej w grudniu 2010 roku. - Dużo wcześniej niż komendantem stołecznym został Mirosław Schossler. Osoba ta przeniosła się tutaj na własny wniosek w oparciu o ustawę o służbie cywilnej. W momencie przeniesienia do KSP rozpoczęła pracę na stanowisku niższym niż stanowisko, jakie zajmowała w KWP w Kielcach. Do dnia dzisiejszego, wbrew temu, co w swoim piśmie zarzuca Tomasz Kaczmarek, jej wynagrodzenie nie uległo znacznej podwyżce. Zwiększyło się wyłącznie o wysługę lat - wyjaśnił. Schossler został powołany na stanowisko zastępcy Komendanta Głównego Policji 19 kwietnia przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Wcześniej, był Komendantem Stołecznym Policji. Przeczytaj pismo skierowane do prokuratora generalnego przez posła Tomasza Kaczmarka