Według śledczych, sąd podczas procesu popełnił szereg błędów. W uzasadnieniu do apelacji przekonują między innymi, że nieprawidłowo ocenił materiał dowodowy, a także dopuścił się błędnej oceny w ustaleniach, co naprawdę działo się w centrum Warszawy podczas marszu. Prokuratura twierdzi na przykład, że pokrzywdzony wcale nie zachowywał się biernie, gdy został zaatakowany przez stołecznego policjanta. Śledczy są zdania, że choć funkcjonariusz jest winny pobicia, jednak nie aż w takim stopniu, w jakim uznał sąd. Według prokuratorów, sędzia zawyżył też stopień społecznej szkodliwości tego zdarzenia. Przed postępowaniem w pierwszej instancji prokuratura chciała warunkowego umorzenia sprawy. Do zdarzenia doszło przed dwoma laty podczas Marszu Niepodległości. Dowodem w sprawie był film, który pojawił się w internecie. Na nagraniu widać, jak policjant ubrany po cywilnemu podbiega do jednego z demonstrantów. Bije go w twarz, kopie i używa gazu łzawiącego. Uczestnik marszu w tym czasie skulony kuca pod ścianą budynku.