Pracownicy biura rady miasta otwierają wszystkie listy. Korespondencja może być zaadresowana do prezydent Warszawy, radnego z Platformy Obywatelskiej lub członka opozycji - zawsze zostanie potraktowana tak samo. Kontrowersyjna praktyka wywołała burzę wśród radnych po tym, jak otwarto korespondencję do przewodniczącego klubu opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości. "Ja sobie nie życzę!" Jeden z mieszkańców w liście do Macieja Wąsika opisywał domniemane nieprawidłowości w jednej z miejskich spółek. Samorządowiec jest zbulwersowany tym, że z treścią przesyłki zapoznał się nie tylko on. - Ja sobie nie życzę, żeby ktokolwiek otwierał adresowane do mnie listy. Tym bardziej, jeżeli jest tam dopisek "do rąk własnych" - grzmi w rozmowie z reporterem radia RMF FM. Po stronie stołecznej opozycji staje Fundacja Batorego. Działająca w niej Grażyna Kopińska podkreśla, że otwieranie listów uderza nie tylko w radnych, ale przede wszystkim w mieszkańców. - Mieszkaniec pisząc list do konkretnego radnego, nie koresponduje z urzędnikiem, a z osobą na którą głosował i ma prawo spodziewać się, że korespondencja trafi bezpośrednio do radnego i nikt jej nie przeczyta - wyjaśnia w rozmowie z reporterem radia RMF FM. Urzędnicy nie czują się winni Biuro rady Warszawy na zarzuty dotyczące łamania zasady poufności korespondencji odpowiada krótko: "Działamy zgodnie z prawem". Urzędnicy powołują się na rozporządzenie premiera z ubiegłego roku, dotyczące tak zwanej instrukcji kancelaryjnej. Zgodnie z jej zapisami, wszystkie odbierane przesyłki muszą być rejestrowane. Rzecznik rady Warszawy Sławomir Paszkiet twierdzi, że przepisy zobowiązują także do ich czytania. - Dopisek "do rąk własnych" nie ma tutaj żadnego zastosowania. Stosujemy się do instrukcji kancelaryjnej. To są przepisy i nie ma tu żadnego innego zastosowania - podkreśla. Pytany o całą sprawę konstytucjonalista Marek Chmaj mówi, że urzędnicy niewłaściwie interpretują rozporządzenie premiera. List otwarty do prezydent Warszawy Z dokumentu ma wynikać, że nie mogą otwierać listów adresowanych do konkretnych radnych. Chodzi o ustęp drugi paragrafu 42. Pismo można przeczytać, jeżeli istnieje możliwość otwarcia koperty. - Jeśli list jest adresowany do radnego i w dodatku jest tam dopisek - "do rąk własnych" - zgodnie z prawem możliwości otwarcia takiej koperty nie ma - tłumaczy Chmaj. Według niego, biuro rady Warszawy działa niezgodnie z prawem, interpretując przepisy inaczej niż on. Lider stołecznego PiS-u nie zamierza poprzestać wyłącznie na nagłośnieniu sprawy. Czeka na wyjaśnienia od prezydent Warszawy - skierował do niej list otwarty w tej sprawie. Zapowiada również skierowanie sprawy do prokuratury.