Chodzi o zeznania Marcina L., w których - jak ustalił nieoficjalnie Roman Osica - oskarża on jednego z wcześniej zatrzymanych w tej sprawie mężczyzn. Wyjaśnienia te, a także zachowanie Marcina L. są na tyle dziwne, że trzeba przeprowadzić takie badanie.Ma ono zostać przeprowadzone wkrótce. Dziś śledczy przesłuchują także biegłego informatyka, który przygotował opinię dotyczącą laptopa zatrzymanego. Została ona napisana trudnym, technicznym językiem niezrozumiałym dla laika, dlatego trzeba było biegłego wezwać i przesłuchać. Być może dopiero to przesłuchanie wyjaśni, czy Marcin L. rzeczywiście wysyłał maile z fałszywymi alarmami bombowymi. Na początku lipca zostały rozesłane maile z informacją o podłożeniu ładunków wybuchowych. List dostały 22 instytucje w całym kraju - szpitale, prokuratury, sądy i komendy policji. Ewakuowano ponad 2700 osób. Alarmy okazały się fałszywe. Już następnego dnia w związku ze sprawą zatrzymano dwóch mężczyzn - jednego w małopolskim Chrzanowie, drugiego w śląskim Zawierciu. Obaj zostali jednak po kilku dniach zwolnieni, bowiem prokuratura uznała, że zgromadzony do tego momentu materiał dowodowy nie dawał podstaw do przedstawienia zarzutów. Kilka dni po paraliżu instytucji państwowych na lotnisku w Pyrzowicach zatrzymano natomiast Marcina L. Jak poinformowali policjanci, zabezpieczono przy nim sprzęt elektroniczny, który mógł służyć do wysyłania maili z groźbami. Z ustaleń śledczych wynika również, że 26-latek kontaktował się z dwoma mężczyznami zatrzymanymi wcześniej. Roman Osica