W nocy policjanci chcieli zatrzymać w centrum Lublina samochód, którego kierowca jechał bardzo szybko. Mężczyzna wjechał też na chodnik. Kierowca zignorował jednak wezwania do zatrzymania się i ruszył do ucieczki. Na jednej z ulic wjechał na przydrożną latarnię, na kolejnej – w znak drogowy. Później jechał pod prąd. Gdy drogę zablokowały mu radiowozy, uszkodził oba auta i dalej uciekał. Chwilę później kierowca mitsubishi stracił panowanie i wjechał w skarpę. Jeden z funkcjonariuszy próbował zatrzymać mężczyznę i wyjąć kluczyki ze stacyjki. Ten jednak dodał gazu i ruszył na policjanta. Na szczęście funkcjonariusz w porę odskoczył. Pościg za drogowym piratem, który uciekał w dodatku bez jednej opony, zakończył się po kilkunastu kilometrach, w Wierzchowiskach. Tam kierowca nagle zjechał z drogi krajowej, przejechał przez pasy zieleni i zatrzymał się na ogrodzeniu posesji. Mężczyzna zaczął uciekać pieszo. Został złapany, gdy próbował przeskoczyć ogrodzenie.39-letni lublinianin trafił do policyjnego aresztu. Badanie wykazało, że był pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był już kilkakrotnie notowany przez policjantów. Wkrótce 39-latek usłyszy zarzuty. Dotyczyć będą one czynnej napaści na funkcjonariusza, niezatrzymania się do kontroli, jazdy po użyciu alkoholu i spowodowania kolizji.Razem z 39-latkiem autem podróżował 16-latek. Za znieważenie policjantów odpowie przed sądem ds. rodziny i nieletnich. (mpw)