Telefony pojawiły się wkrótce po tym, jak w całej Polsce przeprowadzono ewakuacje setek ludzi po kilkudziesięciu mailach rozesłanych do ponad 20 instytucji. Wiadomości z informacją o podłożeniu bomb dotarły do szpitali, sądów, prokuratur i komend policji. Funkcjonariusze spodziewali się, że jest tylko kwestią czasu, aż pojawią się naśladowcy autorów maili. I niestety mieli rację. W Płocku krótko po godzinie 18 dyżurny policji odebrał telefon od anonimowego mężczyzny, który poinformował o podłożeniu bomby w budynku Miejskiego Centrum Rozwiązywania Problemów Społecznych. Ewakuowano 34 osoby. Z kolei w Radomiu anonimowy rozmówca zadzwonił tuż przed godziną 19 do stanowiska Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Powiedział, że bomba podłożona jest w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Dyrekcja placówki nie zarządziła ewakuacji. W obu przypadkach okazało się, że alarmy były fałszywe - nie znaleziono żadnych ładunków wybuchowych ani niebezpiecznych substancji. Jeszcze tego samego wieczoru policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn - w Płocku 65-latka, a w Radomiu 27-latka. Obaj byli nietrzeźwi, trafili do policyjnych aresztów. Za to, co zrobili, grozi do ośmiu lat więzienia. CZYTAJ WIĘCEJ NA RMF24.PL