Mariusz Kamiński już w dniu nominacji Zbigniewa Maja na stanowisko szefa policji dowiedział się, że nazwisko komendanta przewija się w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w kaliskim samorządzie. Jak ocenił, materiały CBA są bardzo poważne i jest realna groźba stawiania zarzutów. Wiele wskazuje na to, że te informacje, które przekazał mu szef biura, zachował dla siebie. Ani w dniu nominacji Maja, ani w kolejnych dniach nie poinformował o tym szefa MSWiA. Zainicjował za to działania CBA - między innymi wysłał szefa biura do prokuratora generalnego, by dowiedzieć się, co śledczy robią w sprawie oficera policji, na jakim etapie jest postępowanie i czy usłyszy zarzuty. "Ja osobiście dowiedziałem się w dniu nominacji, ale po nominacji, i to od funkcjonariuszy CBA. Dopiero musieliśmy podjąć dalsze działania - zmierzające do tego, czy ta sprawa była umorzona w Łodzi czy nadal trwa. Dostaliśmy informacje, że nadal trwa" - mówi. Zbigniew Maj - mimo że CBA bardzo szybko dotarło do informacji o wątpliwościach wobec nowego szefa policji - ze stanowiska zrezygnował sam, dopiero po dwóch miesiącach. (mal) Krzysztof Zasada