Chodzi między innymi o termin przekazania okupu, a także o monitoring zamontowany w domu ojca porwanego biznesmena. Rodzina kategorycznie zaprzecza, aby w czasie, kiedy doszło do porwania, w domu działał monitoring. Jak jednak ustalił reporter RMF FM, śledczy znaleźli na posesji Olewników ślady po instalacji do monitoringu. Wcześniej wspominano jedynie o kamerze zamontowanej na słupie energetycznym. Teraz pojawiły się m.in. ślady świadczące o umieszczeniu na terenie posiadłości co najmniej kilku kamer. W śledztwie miały pojawić się także inne dowody świadczące o tym, że monitoring w domu Olewnika działał w 2001 roku, kiedy doszło do porwania jego syna. Problem jednak w tym, że zniknęły taśmy nagrane przez urządzenia. Druga nieścisłość dotyczy terminu przekazania okupu. Podczas śledztwa pojawiła się informacja, z której wynikało, że rodzina Olewników mogła wcześniej, niż do tej pory sądzono, przekazać pieniądze porywaczom. Potwierdzałoby to wcześniejsze wątpliwości prokuratorów, że rodzina bez wiedzy policji mogła prowadzić równoległe negocjacje z porywaczami. To kolejne już nieścisłości, jakie pojawiły się po przeszukaniu posesji należących do rodziny Olewników. Śledczy znaleźli między innymi niezgłoszoną wcześniej broń, a także numer do szefa porywaczy. Namiary na przestępcę nie były wcześniej znane ani policjantom, ani prokuratorom.