Jak dowiedział się reporter RMF FM, po słowackiej stronie gór trzech taterników prawdopodobnie wracało ze wspinaczki na Przedniej Baszcie. Nie byli już związani liną. W pewnym momencie jeden z nich poślizgnął się i - podobnie jak w większości ostatnich tragicznych wypadków - już nie zdołał się zatrzymać na twardym, zlodowaciałym śniegu. Mężczyzna, uderzając o wystające spod śniegu kamienie, zginął na miejscu. Ratownicy musieli też za pomocą lin wyciągać z trudnego terenu jednego z jego towarzyszy. Czarna seria W Tatrach trwa czarna seria wypadków turystycznych. Od świąt po obu stronach granicy zginęło już 14 osób. W niedzielę ratownicy TOPR polecieli śmigłowcem po kobietę, która poślizgnęła się w rejonie Przełęczy Krzyżne i spadła co najmniej kilkadziesiąt metrów po zlodowaciałym śniegu. Niestety nie udało się jej uratować. Stan kobiety był krytyczny. TOPR-owcy reanimowali ją już na miejscu wypadku i w trakcie transportu śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala. Jak przekazał ordynator zakopiańskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Ali Issa Derwich, 19-latka miała wieloodłamowe uszkodzenie czaszki i obrzęk mózgu. Niestety, nie udało się jej uratować. W sobotę z kolei na Rysach zginął słowacki turysta. Ciało kolejnego młodego słowackiego skialpinisty znaleziono w nocy w Tatrach Zachodnich. W Tatrach skrajnie trudne warunki TOPR-owcy apelują, żeby z powodu skrajnie trudnych warunków w Tatrach nie wychodzić w wyższe partie gór. "Sprzęt nie gwarantuje bezpieczeństwa. Prosimy o rezygnację z wyjść w wyższe partie Tatr" - napisali ratownicy TOPR. Maciej Pałahicki