W czwartek, przy okazji powstania nowej podkomisji powołanej przez MON, która ponownie ma zbadać okoliczności katastrofy smoleńskiej - szef resortu obrony zarzucił swoim poprzednikom zniszczenie czterystu stron meldunków. Miało to uniemożliwić wyjaśnienia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Były szef Sztabu Generalnego generał Mieczysław Cieniuch pytany przez RMF FM, co jego zdaniem zawierały dokumenty, odpowiada: "w takich dziennikach nie ma istotnych informacji. To po prostu zapis działań oficera dyżurnego". "On zapisuje tam swoje czynności. Co wykonał, o której godzinie, jakie informacje otrzymał i komu je przekazał. To są tego typu informacje" - tłumaczy generał Mieczysław Cieniuch. 400 stron to bardzo dużo. To raczej nie mógł być dziennik tylko z jednego dnia. "W takim dokumencie znajduje się zapis z tygodnia, a nawet miesiąca" - dodaje generał. Dziennik Działań Dyżurnej Służby ma klauzulę "poufne" i jak jak podkreśla był szef sztabu, jest rutynowo niszczony. "Wszystkie dokumenty, które dotyczyły 10 kwietnia 2010 roku, zostały przekazane przez ówczesny sztab komisji badające katastrofę i prokuraturze" - tłumaczy generał Cieniuch. Grzegorz Kwolek