Według pism rozesłanych do instytucji państwowych przez kancelarię premiera, nieznana na razie osoba wysyłała listy z wirusem, podszywając się pod konta byłego już szefa KPRM Tomasza Arabskiego i sekretarza stanu ds. europejskich w MSZ Piotra Serafina. Wszystkich użytkowników domen rządowych ostrzeżono, by nie otwierali takich listów, bo mogą one zawierać załącznik z wirusem. Jednocześnie - jak ustalił nasz reporter - w jednym z maili z ostrzeżeniami napisano o możliwym nieuprawnionym dostępie do jednego z kont pracowników administracji państwowej. Nie wiadomo, o kogo chodzi ani czy intruzowi udało się wykraść jakieś informacje. Służby na razie na ten temat milczą. KPRM przyznała, że ataki były Kancelaria premiera potwierdziła sam fakt przeprowadzenia ataków. W komunikacie z ubiegłego tygodnia przyznała, że pod koniec lutego "pozyskała informację o możliwości nietypowej aktywności w systemie". "To nie jest jednoznaczne z rzeczywistym wystąpieniem niepożądanego zdarzenia. Standardowo całą sytuację, włączając czy rzeczywiście aktywność taka miała miejsce, wyjaśniają funkcjonariusze CERT ABW. Wiąże się to z czasowym ograniczeniem dostępu do internetu, który w części został zapewniony innym, niezależnym łączem. Pragniemy podkreślić, że poczta elektroniczna służy do przesyłania informacji jawnych, a serwery pocztowe KPRM mają włączone szyfrowanie połączeń" - napisano w komunikacie. Roman Osica