Eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski odpiera zarzuty. - To wierutna bzdura. Zarzuty są bezpodstawne, bo moje zatrudnienie w Centrum Europejskim "Natolin" było zgodne z prawem - powiedział Saryusz-Wolski polskim dziennikarzom w Brukseli. Co konkretnie NIK zarzuca Wolskiemu? Delikatnie mówiąc - konflikt interesów. Otóż Jacek Saryusz-Wolski - jako ówczesny sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej przekazał fundacji, której szefował 900 tysięcy złotych. Centrum Europejskie "Natolin" było jedynym beneficjentem tego grantu. Następnie rada fundacji uchwałą zobowiązała zarząd do zawarcia z Wolskim umów zlecenia. Chodziło o zorganizowanie i prowadzenie prac badawczych w zakresie integracji europejskiej. Co ciekawe - Saryusz-Wolski sam podpisał tę uchwałę. Według NIK przy tej transakcji nie została przeprowadzona procedura wyboru najkorzystniejszej oferty. Nie dochowano zasad przejrzystości i uczciwej konkurencji. Na tych zleceniach Jacek Saryusz-Wolski - faktycznie zleceniodawca i wykonawca - miał zarobić ponad 400 tysięcy złotych. Rzecznik prasowy NIK Małgorzata Pomianowska potwierdziła w środę na antenie TVN24, że "NIK przeprowadziła kontrolę tworzenia i działalności fundacji, których fundatorami są: skarb państwa lub jednostki sektora finansów publicznych. Raport ten został w ostatnim okresie przekazany do Sejmu". Pomianowska poinformowała, że "kontrolę przeprowadzono m.in. w 52 fundacjach, wśród tych fundacji znalazła się również fundacja Centrum Europejskie Natolin". Jak powiedziała, "na dzień dzisiejszy nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć informacjom dotyczącym ustaleń tejże kontroli". Jacek Saryusz-Wolski jest głównym kandydatem na szefa komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się jeszcze dziś. Jak poinformował rzecznik frakcji chadeckiej w Parlamencie Europejskim Robert Fitzhenry doniesienia RMF FM o zarzutach NIK wobec europosła nie wpłyną na jego wybór na szefa wspomnianej komisji.