Jak informuje reporter RMF FM Mateusz Czmiel, ta sytuacja miała miejsce na parkingu przed jednym z supermarketów we Wrocławiu. Chłopca dostrzegli klienci sklepu, którzy zawiadomili policję i ochronę marketu. Ta wielokrotnie wzywała mężczyznę przez megafon - bezskutecznie. Świadkowie próbowali dostać się do pojazdu, jednak ten był zamknięty. Samochód nie miał też uchylonej żadnej szyby. Gdy policja przyjechała na miejsce, chłopiec miał zamknięte oczy. Obudził się dopiero po kilku próbach, po mocnym stukaniu w szybę auta, i otworzył drzwi. Był cały mokry od potu i nie był do końca świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Po kilkunastu minutach na miejscu zjawił się zaskoczony całą sytuacją ojciec. Zeznał, że syn zasnął w samochodzie, a ten nie chciał go budzić. Utrzymywał, że nie było go tylko kilka minut. Świadkowie twierdzą, że trwało to ponad pół godziny. 7-latkiem zaopiekowała się wezwana na miejsce matka. Ojciec został zatrzymany. Teraz o losach 35-latka zdecyduje sąd. Jeżeli okaże się, że nieodpowiedzialnym zachowaniem naraził dziecko na utratę życia lub zdrowia, grozić mu może kara do 5 lat pozbawienia wolności. Jak pokazują opracowania naukowe, wnętrze samochodu pozostawionego w pełnym słońcu nawet, gdy temperatura otoczenia wynosi tylko 21 stopni Celsjusza, może stać się na tyle rozgrzane, że przebywanie w nim stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia. Gdy na zewnątrz panuje temperatura 33 stopnie Celsjusza, w zaparkowanym aucie po 20 minutach może być już 50 stopni Celsjusza, a po upływie 40 minut - prawie 60 stopni Celsjusza. Mateusz Czmiel