Proces chciał wytoczyć Trybunałowi Konstytucyjnemu prywatny przedsiębiorca z Tychów Marek Jarocki. Jak relacjonował dzisiaj w rozmowie z reporterem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem, cała sprawa rozpoczęła się od złożenia przez niego skargi konstytucyjnej, "którą rozpoznali sędziowie wybrani przez PiS - ci tzw. dublerzy - i odmówili mi rozpoznania skargi". W tej sytuacji Marek Jarocki uznał, że orzeczenie wydane przez TK w jego sprawie "jest nielegalne, bo wydane przez osoby nieuprawnione do orzekania". - Taki pozew złożyłem, żądając odszkodowania za to, że orzekały w mojej sprawie osoby niebędące sędziami - powiedział dziennikarzowi RMF FM. - Sąd przyjął mój pozew do rozpoznania. Dzisiaj była pierwsza rozprawa, (...) ale sędzia (...) nie dopuścił do uczestniczenia w sprawie pełnomocnika ze strony Trybunału Konstytucyjnego: spytał go, od kogo ma pełnomocnictwo, przez kogo podpisane. Na to adwokat powiedział: "Przez panią sędzię Przyłębską". Na to sąd odpowiedział, że w przekonaniu sądu sędzia Przyłębska została wybrana na prezesa Trybunału Konstytucyjnego nielegalnie, bo wbrew przepisom ustawy - relacjonował Marek Jarocki. - W związku z tym sąd doszedł do przekonania, że Trybunał Konstytucyjny nie jest należycie reprezentowany, bo nie ma organu uprawnionego do reprezentacji - wyjaśnił. To zaś - jak kontynuował przedsiębiorca - spowodowało "konieczność z automatu zawieszenia postępowania, aż zostanie wybrany legalnie prezes Trybunału Konstytucyjnego". Sędzia Łączewski: Sąd musi mieć pewność, że Trybunał Konstytucyjny jest właściwie reprezentowany - Sąd musi mieć pewność, że Trybunał Konstytucyjny jest właściwie reprezentowany - tłumaczy reporterowi RMF FM sędzia Wojciech Łączewski. Sędzia stwierdził, że taka decyzja zapadła, bo wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie prawne skierowane do Sądu Najwyższego. Chodzi o rozstrzygnięcie, czy Julia Przyłębska została wybrana prawidłowo na prezesa Trybunału Konstytucyjnego i czy sąd powszechny w ogóle może oceniać tę kwestię. Do tego czasu decyzja o przyznaniu lub nieprzyznaniu odszkodowania przedsiębiorcy nie może zapaść. Najpierw Sąd Najwyższy musi rozwiać wątpliwości, bo gdyby uznał, że jednak Przyłębska nie jest prezesem Trybunału, cały proces należałoby powtórzyć. Sędzia Łączewski w taki sposób wytłumaczył, o co chodzi w tej sprawie. Po szczegóły odsyła do rzecznika sądu. Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: Sąd sam bezpośrednio zinterpretował konstytucję, do czego jest uprawniony O wyjaśnienie, co oznacza dzisiejsza decyzja stołecznego sądu, poprosiliśmy prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, szefa Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Przede wszystkim oznacza to, że sąd stosuje konstytucję bezpośrednio. Sąd ma prawo stosować bezpośrednio konstytucję, jeżeli nie ma oczywiście orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego rozstrzygającego sprawę czy nie ma orzeczenia Sądu Najwyższego. Także tutaj sąd sam bezpośrednio zinterpretował konstytucję, do czego jest uprawniony - podkreślił prof. Ćwiąkalski. Przyznał, że to "zdecydowanie pierwszy" tego typu przypadek i - jak zaznaczył - "komplikujący sytuację prawną w Polsce, jeżeli chodzi o funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego". - Ja mówiłem o tym, że taka sytuacja może wystąpić, ponieważ władze polityczne nie mogą sobie uzurpować prawa do tego, żeby samodzielnie interpretować prawo - od tego w Polsce są sądy i trybunały - podkreślił prof. Zbigniew Ćwiąkalski. To sędzia Łączewski skazał byłych szefów CBA Sędzia Wojciech Łączewski nie pierwszy raz skupia na sobie uwagę opinii publicznej i mediów. Dwa lata temu skazał nieprawomocnie byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na trzy lata więzienia za przekroczenie uprawnień i podżeganie do wręczenia łapówki w tzw. aferze gruntowej. Marek Balawajder, Grzegorz Kwolek, Magdalena Wojtoń