Cała sprawa wygląda bardzo tajemniczo. Sołtys Łodyny Grzegorz Paszkowski potwierdził w rozmowie z RMF FM, że maszynę znaleziono przed południem. "Jest awionetka w lesie na górze Laworta. Trwa akcja ratownicza. Najprawdopodobniej ona spadła wcześniej - jakieś dwa dni temu - i się zawiesiła... Musimy wejść na górę i zobaczyć, czy tam ktoś jest" - relacjonował. Według ustaleń RMF, samolot był widziany już w nocy z poniedziałku na wtorek. Prawdopodobnie był śledzony przez służby, które chronią polskie granice, ale utracono z nim kontakt. Dopiero po ponad dwóch dniach szczątki maszyny przypadkowo odnaleźli pracownicy leśni. To oni poinformowali straż graniczną i policję. Trwa wyjaśnianie, do kogo ta awionetka należy, jaki był cel lotu i czy doszło do nielegalnego przekroczenia granicy. Nie jest wykluczone, że był to sprzęt wykorzystywany przez przemytników - w grę wchodzi m.in. przemyt papierosów, narkotyków i ludzi.