Przed północą 16 grudnia 2016 roku w warszawskim centrum zarządzania ruchem lotniczym przeprowadzano testy awaryjnego zasilania elektrycznego dla systemów kontroli ruchu. Po odłączeniu instalacji miejskiej doszło do awarii wszystkich akumulatorów zapasowych. W efekcie przestały działać radary, a także system łączności radiowej i telefonicznej. Na pół godziny zamknięto polską przestrzeń. Samolotom nakazano omijanie naszego terytorium. Doszło też do opóźnień na krajowych lotniskach. Prokuratura wyjaśnia, dlaczego doszło do całkowitej awarii wszystkich akumulatorów i to w sytuacji, gdy system ze względów bezpieczeństwa jest zwielokrotniony. Na razie nie ma twardych dowodów, że mogło to być celowe działanie "osób trzecich". Trzeba jednak to ostatecznie wykluczyć. Jak usłyszeli dziennikarze RMF FM, brak kontroli nad polską strefą mógł być wykorzystany do przelotu nad Polską, wlotu, bądź wylotu z naszego kraju nielegalnych jednostek. Trzeba też sprawdzić, czy mogło dojść do testowania systemu przez obce służby. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/marek-balawajder" target="_blank">Marek Balawajder</a>, <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/krzysztof-zasada" target="_blank">Krzysztof Zasada</a>