w Kontrwywiadzie RMF FM zapowiedział publikację książki, w której będzie mowa o tym, że były prezydent był w latach 70. tajnym współpracownikiem SB o kryptonimie "Bolek". - Przypuszczam, co chcą zrobić. Wszystkie paszkwile, ksero wrzucić w jedną książkę i powiedzieć: "Niech każdy wyrobi sobie pogląd". Tylko, że takie dokumenty to ja mogę im lepsze przysłać na każdego z nich. To jest nieróbstwo, to jest skandal i będziemy się sądzić - powiedział. chce, żeby w książce znalazł się zapis wyjaśniający, że wszelkie oskarżenia to donosy nieznanego pochodzenia, a także sfałszowane dokumenty. Podkreśla, że historycy przygotowujący publikację nie kontaktowali się z nim. - To jest podrywanie autorytetu. Po co to robią? Zbliża się 25-lecie Nobla i paru ludzi jest, którzy chcą mnie ześwinić. Czy im się uda? Na krótką metę tak, a na dłuższą nie. Każdy, kto jest poważny, musi zauważyć, że tak postępować nie wolno. Na mnie nie było, nie ma i nie mogło być żadnych oryginalnych dokumentów. Wiem, kim byłem i wiem, że nigdy nie miałem nic wspólnego z organami komunistycznymi - zaznaczył były prezydent. Jak zapowiedział Kurtyka, praca ukaże się w ciągu najbliższych kilku, może kilkunastu tygodni. Książkę wciąż otacza mgła tajemnicy. Choć od wielu miesięcy było wiadomo, że jest przygotowywana, to dopiero teraz wiemy, że się ukaże. A jej zawartość wywoła burzę. Według informacji reportera RMF FM, Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk przekonują w niej, że Lech Wałęsa został zwerbowany przez Służbę Bezpieczeństwa w 1970 r. Potem, przez kilka lat był współpracownikiem peerelowskich służb. W 1976 r. Wałęsa zerwał współpracę i od tej pory był lojalnym wobec kolegów działaczem przedsierpniowej opozycji, choć - jak twierdzą historycy - komunistyczne władze przy różnych okazjach starały się przypomnieć mu epizod "Bolka". Produkowały też fałszywki mające dowodzić, że Wałęsa nie rozstał się z SB. One również znajdują się publikacji Instytutu Pamięci Narodowej.