Odprawy odchodzących w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego to równowartość ich 6-miesięcznego wynagrodzenia. W wypadku prezesów Iwulskiego i Zabłockiego suma ta wynosi 169 tys. 600 złotych, w wypadku pozostałych 20 sędziów w wieku 65+ odprawy wynoszą po 144 tysiące 300 złotych. Wszyscy, których to dotyczy, to sędziowie objęci tzw. stawką awansową, związaną z najdłuższym stażem orzeczniczym w SN. Łącznie suma wypłaconych już w lipcu a potem wrześniu odpraw to 3 miliony 225 tysięcy złotych. Według wstępnej decyzji sędziowie prawdopodobnie nie będą ich musieli zwracać, bo większość i tak niebawem ze względu na wiek kończy pracę w sądzie. Sędzia Henryk Gradzik już np. 2 stycznia przyszłego roku kończy 72 lata i jego przejście w stan spoczynku jest nieuchronne. Przechodząc na emeryturę sędziowie, którym odprawy już wypłacono po prostu już ich nie dostaną. Zdecydowano także, że nie dostaną też wyrównania za okres po przejściu w stan spoczynku, a przed powrotem do pracy na zasadach, obowiązujących przed wejściem w życie przepisów emerytalnych ustawy o Sądzie Najwyższym. To właśnie nakazał w postanowieni zabezpieczającym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Po przejściu w stan spoczynku sędziowie otrzymywali 75 proc. wynagrodzenia. Po powrocie do orzekania na podstawie decyzji TSUE znów będą otrzymywać 100 proc. uposażenie. (ug)