Przesłuchiwanie byłej premier trwało około 40 minut. Treść zeznań Beaty Szydło jest niejawna, tak samo jak zeznania trzech funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu. Rozprawa toczy się w trybie niejawnym, dlatego że podczas przesłuchiwania świadków mogą pojawić się informacje dotyczące szczegółów ochrony najważniejszych osób w państwie. Była premier nie spotkała się z dziennikarzami, weszła i wyszła tylnymi drzwiami budynku. Nie wiadomo tez, czy wtorkowe przesłuchanie Szydło było ostatnim. - Wszystkie czynności zaplanowane na dzień dzisiejszy zostały zrealizowane - mówił prokurator Piotr Babiński. Proces w sprawie wypadku rządowej kolumny trwa od 16 października. Prokuratura zarzuciła Sebastianowi Kościelnikowi, kierowcy seicento, nieumyślne spowodowanie wypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. We wtorek kierowca fiata nie pojawił się w sądzie. Do wypadku doszło w lutym ubiegłego roku Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. W akcie oskarżenia wskazano, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR-u, który akurat go wyprzedzał. Na pierwszej rozprawie Sebastian Kościelnik odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytała jego wcześniejsze zeznania, w tym pierwsze, krótko po wypadku, gdy przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. Później nie poczuwał się do winy. W połowie marca tego roku krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi Kościelnikowi okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian Kościelnik wraz z obrońcą Władysławem Pociejem. Łukasz Łaskowiec, Marek Wiosło