Chodzi o prokuratora karnie zesłanego do Prokuratury Rejonowej Wrocław Krzyki. Mariusz Krasoń, pomimo orzeczenia sądu, nie wrócił do Krakowa, bo nie otrzymał decyzji o ponownym dopuszczeniu do pracy. Od tygodnia szef prokuratury regionalnej nie wykonuje polecenia sądu. To oznacza, że za każdy dzień musi zapłacić 1 tys. złotych kary. Pieniądze - jak zapewnia prokurator Krasoń - trafią na cel charytatywny. "Te pieniądze nie są wypłacane, one będą podlegać egzekucji. Dlatego że jest postępowanie egzekucyjne do tego, by uzyskać świadczenia ze strony pracodawcy" - mówi Krasoń. Bezczynność prokuratury w realizowaniu orzeczenia sądu potrawa najpewniej jeszcze trochę ponad tydzień. Delegacja Krasonia do Wrocławia kończy się 7 stycznia. 8 stycznia - już bez decyzji o dopuszczeniu do pracy - stawi się w krakowskiej prokuraturze. Delegacja 300 kilometrów od domu Przypomnijmy, że Krasoń został karnie delegowany do Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu w maju. W grudniu sąd nakazał powrót Mariusza Krasonia do macierzystej jednostki w Krakowie. Zaskarżenie prokuratorskiej delegacji to sprawa precedensowa. Mariusz Krasoń podjął tę decyzję, ponieważ uważa, że delegowanie go 300 kilometrów od domu do jednostki o dwa szczeble niższej, to represje między innymi za zainicjowanie uchwały w sprawie nieprawidłowości w krakowskiej prokuraturze. Dodatkowo Krasoń w Krakowie opiekuje się chorymi rodzicami. Czytaj na stronie RMF FM. Malwina Zaborowska