- To przełom jeżeli chodzi o traktowanie przez PiS ministra Macierewicza - komentuje poparcie wniosku przez parlamentarzystów PiS były szef MON Tomasz Siemoniak. Według niego to znak, że zaplecze polityczne ministra obrony przestaje go ślepo bronić, a zaczyna kontrolować.- Nie są chętni nadal firmować wszystkiego, co tam się dzieje, zwłaszcza tego, co dotyczy Berczyńskiego, bo ta sprawa jest nie do obrony - mówi Siemoniak.Za wpisaniem do planu kontroli NIK wniosków PO głosowała większość posłów PiS, w tym szef komisji Michał Jach. W poniedziałek Platforma Obywatelska wystąpiła do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dając prokuraturze 48 godzin, aby z urzędy zajęły się sprawą przekroczenia uprawnień przez szefa MON Antoniego Macierewicza, w związku z ujawnieniem tajemnic wojska. Chodziło tutaj m.in. o rolę Wacława Berczyńskiego, który w kwietniu w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Wiceszef MON Michał Dworczyk mówił dziennikarzom, że osoby mające wgląd w dokumentację przetargu na śmigłowce działały zgodnie z prawem. Przedstawiciele PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetu, który był warunkiem na zawarcie umowy na dostawę maszyn. W środę czterej posłowie PO: Cezary Tomczyk, Mariusz Witczak, Marcin Kierwiński i Cezary Grabarczyk poinformowali, że postanowili jednak złożyć zawiadomienie do prokuratury. - Mimo gróźb ze strony MON, zdecydowaliśmy się, w imię odpowiedzialności za to, co robimy jako posłowie, skierować zawiadomienie do prokuratury związane z przetargiem na śmigłowce wielozadaniowe - powiedział Kierwiński. Dworczyk zapowiedział także, że resort zapozna się zawiadomieniem PO i podtrzymał stanowisko MON, że jeśli zawiadomienie zawiera nieprawdę, to ministerstwo podejmie stosowne działania. (az) Grzegorz Kwolek