Po tej wypowiedzi prawie 20 osób złożyło doniesienie do prokuratury, twierdząc, że arcybiskup krakowski między innymi nawoływał do nienawiści lub znieważał osoby ze względu na orientację seksualną. Prokurator powołując się na różne opinie stwierdził, że słowa arcybiskupa na pewno nie stanowiły zagrożenia dla życia i zdrowia osób. Co więcej, że takie zagrożenie jest "abstrakcyjne" i "nieokreślone". Arcybiskup, zdaniem śledczych, nie obrażał też uczuć religijnych innych osób. W przypadku zawiadomienia o propagowaniu faszyzmu, zdaniem śledczych, taka interpretacja jest zbyt daleko idąca, ponieważ w słowach o "tęczowej zarazie" nie można się doszukiwać prezentowania faszystowskiego lub innego totalitarnego państwa. W końcu, w przypadku poważnego zarzutu o publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic m.in. etnicznych czy narodowościowych, prokurator stwierdza, że w Kodeksie nie ma zapisów, które by chroniły ze względu na orientację seksualną. Mówiąc wprost - przepisy artykułu 256 i 257 Kodeksu karnego nie przewidują ochrony osób LGBT. Marek Balawajder