Wśród prezesów, których nazwiska najczęściej w tym kontekście się pojawiają są szef ubezpieczeniowego giganta PZU Paweł Surówka oraz kierujący miedziowym KGHM-em Marcin Chludziński. A to nie koniec. Klucze do zmian mają być trzy: - Po pierwsze wymienieni mają zostać prezesi, którzy są zbyt oddaleni od polityki. To problem na przykład prezesa PZU Pawła Surówki, który ani nie jest podległy Zbigniewowi Ziobrze, ani za bardzo centrali na Nowogrodzkiej. Surówka został powołany na prezesa PZU w środku wojny Mateusza Morawieckiego ze Zbigniewem Ziobrą. Morawiecki chciał odebrać Ziobrze nadzór nad spółką. Do gry wkroczyła wtedy Beata Szydło i nieco kompromisowo zdecydowała o powołaniu Pawła Surówki. Z tego nie było zadowolone ani otoczenie ministra Ziobry, ani obecnego premiera Morawieckiego, ani sama Nowogrodzka. - Drugi klucz to zmiana w tych spółkach, które trzeba ruszyć do przodu. To - jak usłyszał dziennikarz RMF FM - problem na przykład KGHM-u, który wciąż nie może na przykład uporać się z zagranicznymi biznesami. - Trzeci klucz to wymiana tych prezesów, którzy wiele nie robią poza braniem pensji i zatrudnianiem kolegów. To wszystko ma sprawić, że teraz zarządzanie państwowymi spółkami będzie łatwiejsze i lepiej skoordynowane. To nie ma być dokładne odtworzenie dawnego Ministerstwa Skarbu Państwa, tylko powołanie jednostki, najpewniej resortu, która wraz z nowymi prezesami będzie skuteczniej realizować politykę partii. I to nawet bardziej partii niż premiera - tak mówią nasi rozmówcy. Ministerstwo Skarbu Państwa istniało w latach 1996-2016. Zostało zlikwidowane w czasach rządu Beaty Szydło. Ostatnim ministrem skarbu w tym rządzie był Dawid Jackiewicz, a "likwidatorem" MSP Henryk Kowalczyk. Nadzór nad spółkami skarbu państwa został rozdzielony między różne resorty. Krzysztof Berenda