Komenda wojewódzka policji w Gorzowie potwierdziła przed godz. 18:30, że od Czerwieńska w stronę Nowej Soli jedzie lokomotywowa bez obsługi. To tory na trasie Zielona Góra - Wrocław. Skład poruszał się bez świateł. Policjanci zabezpieczyli przejazdy i dworce. Służby zdecydowały, że w Nowej Soli spróbują odciąć zasilanie i doprowadzić do wykolejenia uciekającej lokomotywy. Tak też zrobiono. Po godz. 18:30 lokomotywę udało się zatrzymać dwa kilometry przed Nową Solą. Przejechała w sumie 15 kilometrów. Uciekająca lokomotywa należała do pociągu PKP Intercity "Światowid" relacji Szczecin-Katowice. Po południu właśnie ta lokomotywa - koło Starego Kisielina - zderzyła się z koparką. Pasażerom i obsłudze składu nic się nie stało. Dla blisko 140 pasażerów zapewniono komunikację zastępczą. Lokomotywa po uderzeniu częściowo wypadła z torów. Po postawieniu jej z powrotem na tory, nastąpił tzw. niekontrolowany odjazd. Początkowo policja informowała, że pociąg odjechał, bo po postawieniu go na tory uruchomiono napięcie w trakcji. Pociąg nie odjechał jednak z powodu przywrócenia napięcia, ale po prostu sam się stoczył. Teren w miejscu wykolejenia jest pochyły i prawdopodobnie nie wytrzymały hamulce. To będzie wyjaśniać specjalna komisja. Według ustaleń reportera RMF FM Bartłomieja Paulusa, w lokomotywie był przez moment jeden z pracowników kolei. Z nieoficjalnych informacji RMF wynika, że mężczyzna widząc, że nie może zatrzymać maszyny, wyskoczył z niej przy prędkości 15 km/h. W tym miejscu teren jest bardzo pochyły, komisja będzie ustalać także, jaką prędkość ostatecznie osiągnęła lokomotywa i dlaczego nie sprawdziły się zabezpieczenia, które miały ją utrzymać po wstawieniu na tor po wcześniejszym wykolejeniu. Lokomotywa przejechała, a właściwie toczyła się po zamkniętym torze 15 kilometrów. Zatrzymała się dwa kilometry przed Nową Solą, gdzie teren jest już płaski.