Każda szkoła będzie monitorowana przez funkcjonariuszy policji bądź straży granicznej - łącznie zaangażowanych w akcję będzie ponad 6 tysięcy osób. Pilnowane mają być wszystkie wszystkich budynki w kraju, w których odbywać się mają matury. Mają to być albo wzmożone patrole przy szkołach, lub obecność policjantów w poszczególnych placówkach. Chodzi o to, by mieć pewność, że nocą nikt postronny nie będzie miał do nich dostępu. W związku z tym, że służby mają informacje o kolejnych możliwych wiadomościach o podłożeniu bomb - powołano też specjalny zespół w Komendzie Głównej Policji. Całość akcji koordynuje szef MSWIA. Alarmy bombowe w szkołach 663 szkoły, w których trwają matury, dostały we wtorek maile z fałszywymi informacjami o podłożeniu bomb. W poniedziałek, w pierwszym dniu matur, liczba ta była dwukrotnie niższa, zdecydowano wtedy o ewakuacji około 6 tysięcy osób. Jak nieoficjalnie ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, za tym bezprecedensowym atakiem może stać grupa mogąca mieć międzynarodowe powiązania. O jej planach zakłócenia matur policja wiedziała już 2 maja. Z ustaleń reportera RMF wynika, że informacje o planach zakłócenia matur uzyskano w ramach tzw. działań operacyjnych, a także wertowania Darknetu - między innymi sieci TOR - czyli ukrytego internetu pozwalającego użytkownikom na skuteczniejszą ochronę tożsamości niż w tradycyjnej sieci. Wiadomo, że grupa miała cztery szablony korespondencji elektronicznej, które z serwerów z praktycznie całego świata trafiały do dyrektorów szkół w Polsce. Nie jest wykluczone, że dzisiaj maile te są już wysyłane automatycznie.