W środę w resorcie edukacji odbyła się konferencja dotycząca projektu rozporządzenia w sprawie listy lektur szkolnych, w której brali udział m.in. przedstawiciele Ministerstwa Kultury. W trakcie uzgodnień (?)zdecydowano, że do projektu zostaną wprowadzone pozycje zaproponowane przez strony - czytamy w komunikacie Ministerstwa Edukacji Narodowej. W najbliższym czasie resort ma przygotować nową wersję projektu rozporządzenia uwzględniającą ustalenia ze środowego spotkania oraz uwagi pisemne, które napłynęły lub napłyną do resortu edukacji. Sprawa nie jest jednak zamknięta. Trwa bowiem spór o literaturę emigracyjną. Resort kultury apeluje o wprowadzenie na listę utworów Józefa Mackiewicza, Andrzeja Bobkowskiego, Jerzego Stempowskiego oraz eseistyki Czesława Miłosza. Co do Mackiewicza i Bobkowskiego nie ma problemu - stwierdził Giertych. Na Gombrowicza nie zgodzę się; nie dlatego, żebym miał coś przeciwko niemu, tylko dlatego, że nie ma miejsca - zaznaczył. Wątpię też, by na liście znalazł się Witkacy, choć "Szewcy" to dobry dramat - dodał minister edukacji. Giertych zaznaczył, że na nowej liście nie znajdą się też "Bajki robotów" Stanisława Lema. Jak tłumaczył, również z braku miejsca. Jego zdaniem, nie można listy lektur rozszerzać w sposób nieograniczony. Jak tłumaczył, nadmierne rozszerzenie listy spowoduje, że znajdą się na niej pozycje, których uczniowie i tak nie przeczytają. Przypomniał, że do listy lektur dochodzą cztery powieści Henryka Sienkiewicza. Nie zrezygnuję z nich - zaznaczył. Prawdopodobnie z trzech proponowanych przez MEN powieści Jana Dobraczyńskiego: "Marcin powraca z daleka", "Cień ojca" i "Listy Nikodema" pozostanie tylko ostatnia z nich. Trzy tytuły Dobraczyńskiego to była tylko propozycja. Nie zgodzę się jednak zupełnie z niego zrezygnować - powiedział Giertych. Publiczna dyskusja nad kształtem kanonu lektur trwa od końca maja, kiedy to "Gazeta Wyborcza" opisała projekt rozporządzenia ministra edukacji w tej sprawie. Minister kultury krytycznie wypowiadał się na temat proponowanych zmian. Negatywnie ocenił m.in. to, że w propozycji listy lektur nie uwzględniono dzieł Fiodora Dostojewskiego, Franza Kafki czy Johanna Wolfganga Goethego.