Jeśli Ludwik Dorn przyszedł do pracy, to zrobił to wyjątkowo dyskretnie, bo jakoś nikt go w Kancelarii Premiera nie widział. Reporter RMF FM Konrad Piasecki próbował się dodzwonić się do gabinetu Dorna i potwierdzić tę informację, ale za każdym razem telefon odbierała kobieta, która twierdziła, że wicepremiera od rana nie widziała, choć wielokrotnie słyszała, że ma się dziś pojawić. Znacznie więcej pewności było w wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego. - Z całą pewnością premier Dorn powinien wrócić dzisiaj z urlopu. Na pewno w tym momencie pracuje - zaznaczał premier. Może i pracuje, ale nie wiadomo gdzie. Rzecznik rządu przekonuje, że Dorn jest gdzieś w kancelarii, bo rozmawiał z nim telefonicznie i wyświetlił mu się numer wewnętrzny. Co robi - tego nie wiadomo. Rzecznik wie tylko, że na pewno ukrywa się przed dziennikarzami. Oby nie przed premierem, bo ten chce z nim porozmawiać o przyszłej współpracy. - Ludwik Dorn jest bardzo sprawnym człowiekiem i na pewno będę to brał pod uwagę - deklarował Kaczyński. Na razie nie jest jednak jasne, czy sprawność Dorna zostanie wykorzystana na odcinku rządowym, parlamentarnym, a może - to najświeższy pomysł - w Najwyższej Izbie Kontroli. To ma wyjaśnić zapowiadana od dawna rozmowa premiera z wicepremierem.