Niczym zakończyły się wszystkie śledztwa dotyczące rozmowy Belka-Sienkiewicz, między innymi dotyczące wątku o możliwości finansowania deficytu budżetowego z kasy NBP w zamian za głowę ówczesnego ministra finansów czy dotyczące wymiany zdań na temat planów przejęcia przez rząd kontroli nad produkcją monet o niskim nominale. Upadły także wszystkie postępowania dotyczące wątków rozmowy Sikorski-Rostowski, między innymi o - oględnie mówiąc - nierównowadze w stosunkach Polski z USA. Nie udało się również znaleźć dowodów przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez agentów CBA i ABW, którzy o podsłuchiwaniu polityków i biznesmenów mieli dowiedzieć się od Marka Falenty i nic z tym nie zrobić. Natomiast od trzech lat prokuratura bada, czy doszło do jakiegokolwiek przestępstwa podczas rozmowy Wojtunik-Bieńkowska - to kilka postępowań. Między innymi sprawdzane jest, czy doszło do ujawnienia informacji operacyjnych CBA. Co ciekawe, jedno ze śledztw - w sprawie rzekomego ujawnienia przez Pawła Wojtunika szefowi MSZ informacji o akcji agentów w ministerstwie - zostało w zeszłym roku umorzone. Podjęto je jednak na nowo po interwencji zwierzchnich prokuratorów. Wciąż nie ma też odpowiedzi na pytanie, czy ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rzeczywiście polecił spalić budkę strażniczą przy ambasadzie Rosji podczas Marszu Niepodległości. Śledczy wciąż badają też, czy urzędnicy wpływali na kontrole skarbowe w sprawie podatków płaconych przez siatkarzy. Cały czas poszukiwana jest także tajna grupa, która miała działać w MSW i tropić spisek szefów służb specjalnych, których podejrzewano o to, że stali za aferą taśmową. Jedyny akt oskarżenia w śledztwach dotyczących afery to peryferyjna sprawa - ujawnienia przez Zbigniewa Stonogę materiałów ze śledztwa, które opublikował w internecie. Krzysztof Zasada (e)