Sąd Najwyższy składa się dziś z 93 sędziów. Żeby piątkowe zgromadzenie mogło dokonać wyboru kandydatów, wystarczy obecność 32 z nich. W skład Sądu Najwyższego wchodzą dwie grupy sędziów - większość stanowią osoby powołane przed wejściem w życie reformy wymiaru sprawiedliwości i nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. Mniejszość to sędziowie powołani przez prezydenta już według jej zasad, z rekomendacjami nowej Krajowej Rady Sądownictwa, oprotestowanymi przez większość sędziów "starych". Nowa ustawa w miejsce dwóch kandydatów nakazuje wybranie ich pięciu. To daje szanse na to, że na biurko Andrzeja Dudy trafi przynajmniej jedna kandydatura, która będzie odpowiadała prezydentowi. Według ustaleń RMF FM, wśród tej piątki znajdą się przynajmniej trzy kandydatury sędziów "nowych". Poczet kandydatów Pierwsza z nich to jednocześnie mająca największe szanse na wybór prof. Małgorzata Manowska - sędzia Izby Cywilnej SN, w 2007 roku nadzorująca sądownictwo wiceminister sprawiedliwości, od 2016 roku dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Jako kandydatka na stanowisko Pierwszej Prezes SN prof. Manowska była wymieniana już w 2018 roku, jako zaufana osoba bliska ministrowi sprawiedliwości. Oceniana jako wysokiej klasy prawnik z doświadczeniem sędziowskim. Prof. Manowska jako pierwsza zawiesiła orzekanie po styczniowej uchwale trzech izb SN i jako pierwsza wróciła potem do orzekania. Kolejni dwaj kandydaci to także sędziowie "nowi" - Leszek Bosek i Tomasz Demendecki, ambitni sędziowie nowo utworzonej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Bosek był wcześniej powołanym przez premier Beatę Szydło prezesem Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Po zgłoszeniu kandydatury do SN był adresatem apelu grupy profesorów i wykładowców Wydziału Prawa i Administracji UW, uznających, że jego m.in. kandydowanie "godzi w zasady etyki zawodu prawnika". W Sądzie Najwyższym kandydował na stanowisko Prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej, które ostatecznie zajęła prof. Joanna Lemańska. Sędzia Bosek wiązany jest ze środowiskiem Porozumienia Jarosława Gowina. Drugim z kandydatów IKNiSP jest prof. UMCS Tomasz Demendecki. Jego szanse należy oceniać skromnie - Demendecki przed powołaniem do Sądu Najwyższego nie orzekał, był komornikiem przy Sądzie Rejonowym w Lublinie. Kandydatem większości "starych" sędziów będzie zapewne prof. Włodzimierz Wróbel - sędzia Izby Karnej SN. Wykładowca i szef katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przed powołaniem do SN w 2011 roku był pracownikiem jego Biura Studiów i Analiz, do 2017 roku pełnił kadencyjną funkcję zastępcy przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. W 2017 roku zrezygnował z funkcji członka rady programowej "Zeszytów Prawniczych" Biura Analiz Sejmowych z powodu utraty przez Biuro Analiz Sejmowych statusu niezależnej instytucji eksperckiej. To właśnie prof. Wróbel jest autorem uzasadnienia uchwały trzech izb SN, która podważyła działania "nowych" sędziów Sądu Najwyższego. Piątym z kandydatów jest kierujący dziś Izbą Karną SN sędzia Wiesław Kozielewicz, autor jednego z kilku zdań odrębnych od tej uchwały. Sędzia Kozielewicz uznawany jest za umiarkowanego zwolennika "dobrej zmiany", cieszy się też szacunkiem innych sędziów. Od 2014 roku był wiceprzewodniczącym, a potem, do lutego br. - przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej. Prawnicy oceniają, że tylko sędzia Kozielewicz mógłby być poparty zarówno przez "starych", jak i "nowych" sędziów SN, jako kandydat swoistego kompromisu. Pozostałe kandydatury są wyraźnie identyfikowane albo z przeciwnikami, albo zwolennikami nowego ustroju wymiaru sprawiedliwości. Zapewne to jednak stanowi jednocześnie o jego niewielkich szansach na ostateczny wybór. Tomasz SkoryOpracowanie: Malwina Zaborowska Czytaj też na stronie RMF24.pl.