Z tego co ujawnił koncern "Ałmaz-Antej" wynika, że nowa wersja mobilnego systemu rakietowego zwiększy zasięg rażenia o 200 kilometrów. To oznacza, że S-500 na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim będą miały na celowniku całe niebo nad Polską. W przypadku konfliktu operacje lotnicze na wschodniej flance NATO będą praktycznie niemożliwe. Polska ani kraje bałtyckie nie mają obecnie żadnej broni mogącej zneutralizować rosyjskie rakiety ziemia-powietrze. Rosjanie nie ukrywają, że nowy system ma także zneutralizować amerykańską tarczę antyrakietową. Przypomnijmy, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował w lutym, że ministrowie obrony państw Sojuszu zgodzili się na wzmocnienie wysuniętej obecności wojskowej we wschodnioeuropejskich krajach członkowskich. Uzgodnienia zapadły na spotkaniu szefów resortów obrony w Brukseli. - Myślę, że dla Rosji będzie to znak, iż posunęła się już za daleko. Tylko jednoznaczność, tylko zdecydowanie może uratować pokój w Europie - skomentował wówczas tę decyzję szef polskiego MON Antoni Macierewicz. Pod koniec marca prezydent Andrzej Duda podkreślił w przemówieniu wygłoszonym przed kilkusetosobową widownią National Press Club w Waszyngtonie, że dla Polski bezpieczeństwo państw członkowskich NATO "oznacza wzmocnienie wojskowej obecności na wschodniej flance" Sojuszu. Przemysław Marzec