W postępowaniu dotyczącym publicznego propagowania faszyzmu oraz nawoływania do różnic na tle rasowym, etnicznym i religijnym wciąż nie ma podejrzanych. Niektóre z osób, których tożsamość ustaliła policja, zaprzeczyły, że to one są widoczne na zdjęciach wypreparowanych z materiałów filmowych z marszu. Dodajmy, że ich tożsamość potwierdziły tak zwane ekspertyzy antroskopijne. Części osób nie udało się udowodnić, że są na zebranych nagraniach. Jedynie cztery osoby potwierdziły, że uczestniczyły w pochodzie i niosły zakazane transparenty. Im też nie postawiono zarzutów. Wyjaśnienia prokuratury w tej sprawie są kuriozalne. Podczas przesłuchań te osoby zapewniały, że są przeciwnikami totalitarnych systemów, że nie należą do organizacji pochwalających takie poglądy, a banery i flagi, z którymi je sfotografowano, nie były ich. Jak dowiedział się reporter RMF FM, cała dziesiątka ma status świadka w śledztwie. Te osoby przesłuchano jednak z uprzedzeniem o możliwej odpowiedzialności. - Trwają czynności procesowe mające na celu ustalenie innych osób, które mogły się dopuścić zachowań stanowiących naruszenie prawa w trakcie Marszu w oparciu o dostępny materiał dowodowy. Ostatnio prokurator zlecił policji wykonanie kolejnych czynności procesowych w tym zakresie - zapewnia Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Krzysztof Zasada