Mężczyznę zatrzymano w środę w czasie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Piekarach Śląskich. To policjanci po cywilnemu działający z polecenia BOR zatrzymali 40-latka w Bazylice Najświętszej Marii Panny i Św. Bartłomieja, na tyłach prezbiterium. Zwrócono na niego uwagę, gdyż miał się dziwnie zachowywać. Mężczyzna rozglądał się, obserwował przygotowania i drogi przejścia. 40-latek najpewniej czekał na prezydenta. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, mężczyzna miał przy sobie kartkę z listą pytań do głowy państwa. Pytania dotyczyły m.in. kwestii stosunków państwo-kościół. Mężczyzna został wyprowadzony. Znaleziono przy nim nóż i strzykawkę z tajemniczą białą substancją. Ta substancja ma zostać poddana analizom. Zatrzymany to 40-letni Aleksander C., mieszkaniec Bytomia. Jest bezrobotny, nigdy nie był wcześniej karany. Podczas wczorajszego przesłuchania nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania. Miał "niebezpieczne narzędzie" Biuro Ochrony Rządu przyznaje, że doszło do zatrzymania mężczyzny, który miał przy sobie "niebezpieczne narzędzie". Funkcjonariusze przekonują, że nie było bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia prezydenta. 40-latka schwytano zanim Andrzej Duda zjawił się w bazylice, więc nawet nie znalazł się w pobliżu głowy państwa. Rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara powiedziała, że jak dotąd nie ma podstaw do postawienia zarzutów, bądź sugerowania, że planował on atak na prezydenta. Policjanci chcą ustalić, jakie były jego zamiary oraz przeznaczenie niebezpiecznych przedmiotów, jakie miał ze sobą. Według rzeczniczki, zatrzymanie miało charakter prewencyjny. To standardowe działanie służb zabezpieczających tego typu wydarzenia. Marcin Buczek Krzysztof Zasada